Wibrująca muzyką, roztańczona powieść o przyjaźni, pasji i poszukiwaniu korzeni
W jednej z najbardziej charakterystycznych figur swinga tancerze odsuwają się od siebie tak daleko, jak tylko jest to możliwe bez puszczania ręki partnera. Potem błyskawicznie, paroma krokami, zbliżają się i łączą w objęciach na ułamek sekundy, by niemal natychmiast znów maksymalnie się oddalić. Powtarzający się, hipnotyzujący wahadłowy ruch; odejście, powrót i znów odejście. Trudno oderwać od tego wzrok. Nawet, jeśli nie słychać muzyki, palce lub stopy same zaczynają wystukiwać synkopujący rytm...
„Swing Time", najnowsza powieść Zadie Smith („Białe zęby" „Londyn NW", „O pięknie"), wypełniona jest tańcem. Przenika on ją na wielu płaszczyznach; dosłowna fascynacja musicalami lat 40, Fredem Astairem i stepowaniem zbliża do siebie we wczesnych latach szkolnych narratorkę oraz jej rówieśniczkę, Tracey. Niczym na parkiecie migają przed czytelnikiem sylwetki osób, z którymi główna bohaterka bezskutecznie usiłuje stworzyć głębsze relacje. I wreszcie, „taneczna" jest sama konstrukcja tej książki, fabuła przeskakująca tam i z powrotem w czasie, kołyszącym, swingowym ruchem.
Ale taniec to nie tylko czysta radość i beztroska rozrywka. Ma on także silny aspekt sakralny i metafizyczny, jak w zachodnio-afrykańskim rytuale przejścia zwanym kankurang, w którym poprzez muzykę i ruchy przed adeptem odkrywana jest jego dorosła, prawdziwa tożsamość.
Ponieważ bezimiennej bohaterce nie dane było przeżycie podobnego doświadczenia, zmuszona jest poszukiwać swojego „ja" na własną rękę, metodą prób i bolesnych błędów. Niczym Sankofa, wywodzący się z ghanijskiej mitologii ptak-symbol, „spogląda w przeszłość, by zrozumieć swoją teraźniejszość i przyszłość". Ale czy powrót do korzeni wystarczy, by w pełni określić samą siebie?
Niezwykle mocną stroną Smith są plastyczne, zmysłowe obrazy, w których czuć dotyk, smak i zapach, słychać dźwięki muzyki. Nimi wyraża najwięcej, czyni to bez wysiłku i nadmiernego przeintelektualizowania, z niesłychanym wdziękiem i mądrą prostotą. Jako doskonała obserwatorka potrafi przy ich pomocy zabrać głos w wielu ważnych kwestiach, takich jak równouprawnienie, relacje międzyludzkie i ich stopniowy zanik w zachodnim społeczeństwie czy problem skuteczności pomocy humanitarnej.
„Swing Time" czyta się szybko i znakomicie, choć rytm tej książki jest doskonale wyważony. Zadie Smith uwodzi dźwięczną, szybką frazą, w odpowiednich miejscach pozostawia jednak czytelnikowi czas na wzięcie oddechu, zanim z powrotem porwie go do tańca.
Doprawdy, warto wraz z nią zawirować.