Wydawnictwo Znak - Dobrze nam się wydaje

22.08.2020

Zmarła Józefa Hennelowa

W Krakowie w wieku 95 lat zmarła Józefa Hennelowa znakomita publicystka, działaczka katolicka, wieloletnia dziennikarka „Tygodnika Powszechnego", w którym pełniła m.in. funkcje sekretarza redakcji i zastępcy redaktora naczelnego, była posłanka na Sejm z ramienia Solidarności, a następnie Unii Demokratycznej. Współpracowała z miesięcznikiem „Znak".
Poniżej publikujemy laudację, jaką prezes SIW Znak Henryk Woźniakowski wygłosił w KIK-u z okazji 90-lecia Pani Józefy.

Maria i Marta

Nie jestem pewien, czy przystoi mi wygłaszać laudację na cześć Józefy Hennelowej, jednej z budowniczych tego gmachu, jakim był kiedyś Tygodnik Powszechny i cały tzw. Ruch Znak. Ale Ziuta jest nie tylko budowniczym tego gmachu, bowiem jest także tą osobą, dzięki której znakowskie instytucje w swoich obecnych wcieleniach - Tygodnik, wydawnictwo, miesięcznik Znak, KIK, kluby Tygodnika - przy wszystkich słabościach własnych i działając w warunkach konkurencji rynkowej - starają się pełnić jakąś misję, tworzyć forum rzetelnej dyskusji, puszczać w obieg społeczny sensowne idee, być czynną częścią Kościoła. Jeżeli ten wysiłek nadal trwa w naszych kręgach, zawdzięczmy to nie tylko pamięci o ojcach założycielach i nie tylko własnym pomysłom i staraniom - ale żywo odczuwanej, przenikliwej, życzliwej i krytycznej obecności Ziuty. Zawdzięczamy to Jej głosowi, który wciąż rozbrzmiewa na forum klubów Tygodnika w postaci rubryki „Tu i Teraz" czy w Znaku, w dziennikowych zapiskach pod wspólnym tytułem „Coraz bliżej albo coraz mniej". Jest coś niezwykłego w sile i intensywności tej obecności - kiedy porównać Jej teksty sprzed półwiecza z obecnymi widać tę samą energię w reakcji na rzeczywistość, na to co w niej dobre i co złe, to samo zamiłowanie do różnych na pozór drobnych przejawów życia - społecznego czy indywidualnego, tę sama umiejętność dostrzegania w strumieniu czasu spraw , które z pozoru może błahe a przecież są sygnałem, znakiem jakichś głębokich procesów, przewartościowań, doświadczeń, Które trzeba przemyśleć, którymi trzeba się podzielić szerzej. Pisał Jacek Woźniakowski, który pracując z Ziuta od 1948 r miał większe ode mnie prawo i kompetencje, by wypowiadać się na Jej temat, „że refleksji Józefy Hennelowej towarzyszy zawsze niezłomne przekonanie, że ‘zmarnowane doświadczenie bardzo często owocuje...apatią i bezwładem', że żadnego doświadczenia zmarnować nie wolno, bo ‘wszystko dzieje się po coś, wszystko jest jakimś znakiem od Boga dla nas i to, co dopuszcza, i to co zsyła, mamy w tym widzieć zobowiązanie dla siebie, jak nam mówi wiara'." Patrzę, jakich spraw i znaków wypatrywała Ziuta w tym roku: Zastanawiała się, jak będą przyjęci w Pl Polacy uchodźcy z Ukrainy, dlaczego Papież Franciszek - a nie miejscowi członkowie Kościoła - zafundował windę poznańskiej szkole dla niepełnosprawnych dzieci, dlaczego ludzie godzą się na niskie zarobki w kulturze, jaki będzie los dzieci, o których decyduje sąd, czy i jaki sens mają debaty prezydenckie, czy dobrze dysponujemy 1% naszego podatku, dlaczego brakuje ochotników do GOPR. To tylko z Tu i Teraz, a w Znaku znajdujemy ogromne bogactwo tematów i refleksji o ludzkiej kondycji, o wierze - co znaczy wiara otwarta, (nawiasem mówiąc, wiara otwarta dzięki temu, że najgłębiej zakorzeniona jest leitmotiwem religijnych refleksji Ziuty), dalej: o obecności wymiaru sacrum w życiu publicznym, o pojednaniu polsko niemieckim, o hipokryzji religijnej, o zagrożeniach ekologicznych i losach bibliotek domowych, o dobrym i złym przeżywaniu starzenia się i mnóstwo innych. Oddaję ponownie głos memu ojcu: „czyta się zatem teksty Ziuty w dwóch różnych, ściśle ze sobą splecionych rejestrach: jako zapis biegu historii(...)a drugi rejestr to refleksja nad sensem pozornie drobnych lecz wymownych zdarzeń albo innych zdarzeń dostojnych nieraz i namaszczonych, ale często spłyconych, spospolitowanych i zbanalizowanych przez bezmyślność i obojętność." Tak właśnie jest w pisarstwie Józefy Hennelowej: konkret, problemy bliskie, domowe, drobne na pozór sprawy do załatwienia - a zarazem, mimo że Ziuta unika wielkich słów jak ognia, czytelnik wie, że to wszystko widziane jest w jakiejś ogromnie głębokiej i całościowej perspektywie, którą możemy nazwać perspektywą wiary czy perspektywą wartości czy wreszcie perspektywą personalistyczną, człowieka jako osoby. To połączenie konkretu i głębi sprawia, że głębia jest pełna konkretnych treści, a konkret ma zawsze głębokie znaczenie. Okazuje się więc, że Ziuta jest Martą i Marią w jednej osobie, „troszczy się i niepokoi o wiele" wiedząc zarazem, że „potrzeba tylko jednego" i obierając „najlepszą cząstkę". A może tę jedność dwoistości należy inaczej opisać: Ziuta jest publicystką i społecznicą (a była też politykiem) z jednej strony, a z drugiej strony jest artystką. Przecież mało brakowało a zostałaby zawodową skrzypaczką. A może jeszcze inaczej, odwołując się do hasła przedwojennych członków Odrodzenia: Ziuta potrafi zajmująco i przekonująco podjąć każdy temat, bo ma zawsze ten słynny „dyszel w głowie", który nigdy nie pozwala Jej na ześlizgnięcie się ku jakiejkolwiek formie praktycznego albo duchowego konformizmu czy oportunizmu. Na koniec chcę zacytować samą jubilatkę, jej słowa z jednego z ostatnich tekstów, które są najlepszą autocharakterystyką. Ziuta,w tych zdaniach z właściwą sobie śmiałością, podejmuje sui generis polemikę z nie byle kim, bo z samym św. Pawłem, równocześnie ujawniając źródła swojej nadzwyczajnej energii, umiejętności zachwytu tym co dobre i piękne i niezgody na zło. "Najpobożniejsza modlitwa nie pomoże, jeżeli człowiek za bardzo uwierzy, że ‘posiadł prawdę ‘ - pisze Ziuta. Poszukiwanie, dociekanie i poczucie znajdowania się w drodze, a nie na szczycie sukcesu, choćby świętego, nie może nas opuścić chyba do samego końca. Nie wiem oczywiście, czy komuś nie bywa dane Pawłowe poczucie dojścia, opisane tak wyraźnie w jednym z jego listów: ‘W dobrych zawodach wystąpiłem, bieg ukończyłem, wiarę ustrzegłem. Na ostatek odłożono dla mnie wieniec sprawiedliwości...' Sama nie potrafię sobie jednak tego wyobrazić". Ziuto, życzę Ci, żebyś stale i niestrudzenie „troszczyła się i niepokoiła o wiele", wciąż pozostając w drodze - w drodze zawsze oświetlonej blaskiem „najlepszej cząstki", którą obrałaś na wieki i którą obierasz w każdej chwili.

 

Fot. MAriusz Kubik/wikimedia commons

Książki