Tajemnice odsłaniają się kawałek po kawałku
- Trzy tomy serii Tajemnice już się ukazały. Jakie historie postanowiłaś przedstawić czytelnikom?
- To historia rodziny przesycona sekretami, niedopowiedzeniami. Seria, która wręcz ma czytelnika trochę wprowadzić w błąd, bo wszystko tu okazuje się czymś innym niż wydawało się na początku i czytelnik na pewno będzie zaskoczony. Tajemnice odsłaniają się kawałek po kawałku. Mam wrażenie, że napisałam książkę trochę tak, jakbym układała puzzle. Kiedy zaczynamy, nie mamy jeszcze obrazu, bo on powstaje dopiero wtedy, gdy dołączają kolejne kawałki i to bardzo istotne, żeby te kawałeczki po kolei lądowały na właściwych miejscach. Tak żeby potem nie było żadnych dziur, żadnych ubytków. Z całą pewnością do ostatniego tomu nie będziecie wiedzieli, o co tak naprawdę chodzi. Dlatego seria Tajemnice rzeczywiście jest pełna niedomówień, sekretów, niejasności.
- „Zanim wyznasz mi miłość", „Ty albo żadna" i „Dom sekretów" - trzy części z myślą przewodnią, chodzi o miłość?
- Tak, tylko szerzej rozumianą. Nie wyłącznie miłość między kobietą a mężczyzną, nie tylko partnerstwo, ale też odpowiedzialność, miłość babki do wnuczki i wielką przyjaźń, odpowiedzialność za to, co się oswoiło. Podpieram się tu „Małym księciem", bo to jest bardzo istotne, relacje moich bohaterów opierają się na tym, że oni są za siebie odpowiedzialni i choć czasami w tej odpowiedzialności się gubią, to usiłują nawzajem się chronić . Tylko że tak na dobrą sprawę nie zawsze wychodzi to bohaterom na dobre i w rezultacie prawda i tak doprasza się o to, żeby ją ujawnić, po to by tych tajemnic było coraz mniej, coraz mniej i żeby każda z zagadek, jakie się pojawiają, znalazła swoje rozwiązanie.
- Co Cię zainspirowało do napisania historii z polskim dworem w tle i do tego, żeby poskakać trochę po epokach historycznych?
- Tak naprawdę historia ludzi, bardzo różnych, bo tutaj mamy rodzinę, mamy babkę Adelę, mamy Muszkę, jej wierną towarzyszkę właściwie całego życia...To są panie głęboko przedwojenne. Adela wychowywała się w dworze i dlatego wydaje mi się, że każdy z nas tęskni za takim dworem, za poczuciem zadomowienia, bezpieczeństwa, rodzinności - na tym właściwie opiera się cała ta historia. Chodzi o tęsknotę za tym co było, a jednocześnie o mierzenie się z teraźniejszością. Stworzyłam kombinację różnych dworów, które widywałam, ale jestem też zafascynowana tym, jak się tam żyło. Absolutnie nie twierdzę, że to było życie beztroskie. Natomiast jest otoczone nimbem romantyzmu, poczuciem, że wszystko toczyło się trochę wolniej, inne rzeczy były najważniejsze. Być może widzimy to wszytko przez pryzmat swoich sentymentów, ale skoro za tym tęsknimy, widać jest to ważne dla każdego z nas.
- Czy myślisz, że to dobre książki do czytania w hamaku albo na leżaku?
- Myślę, że są idealne na urlop, pomogą wypocząć, zrelaksować się. Być może dlatego mi się tak wydaje, że w momencie kiedy zaczynałam je pisać, poczułam, że ta historia jest bardzo prawdziwa, bardzo potrzebna, bardzo inspirująca i bardzo zagadkowa. Mnie samą akcja moich powieści również zaskoczyła, bo pojawiły się pewne elementy, które wymagały ode mnie sporej pracy i zrozumienia, o co tym moim bohaterom tak naprawdę chodzi. Więc jeżeli ja musiałam rozwiązywać tę zagadkę, to myślę, że tym bardziej moi czytelnicy będą i zaskoczeni, i zaangażowani w akcję, bo wydaje mi się, że jeżeli od czegoś nie można się oderwać - a wiem z lektury różnego rodzaju recenzji moich czytelników, którzy już czytali powieści, że tak się działo - to chyba najlepsza rekomendacja.
- A jak Ci się pisało te książki?
- Na pewno są to powieści, które wymagały ode zupełnie innej pracy niż poprzednie -potrzebowałam konkretnego planu, szczegółowego, bo tutaj każdy element jest ważny, po to by na sam koniec wszystko znalazło się we właściwym miejscu i by każdy z tych sekretów, które się pojawiają, został wyjaśniony. Zanim jeszcze ta seria powstała, już musiałam wiedzieć, dlaczego moi bohaterowie zachowują się tak, a nie inaczej, czemu coś ukrywają i co to takiego. I tam nie było miejsca na to, żeby dać się im zaskoczyć. Przeszłość musiała być bardzo precyzyjnie zaplanowana.
Rozmawiał Tomasz Kosiorek
Fot. R. Kazmierczak