Co nam dała kontrkultura?
Gdyby nie beatnik Gary Snyder, hipisi, a po części także wywodzące się od nich ruchy New Age, kwestia wycinki lasów Białowieskiego Parku Narodowego nie budziłaby takich emocji. Gdyby nie rewolucja seksualna, pojęciem „gender" nie straszono by nas z tak wielu ambon. Kontrkultura „dała" światu „rekreacyjne narkotyki" i festiwale muzyczne. Słowa takie jak terroryzm i ekstremizm też miałyby inne konotacje, gdyby nie Frakcja Czerwonej Armii (RAF) - odwołująca się do maoizmu i anarchizmu organizacja, która przez całe lata 70. siała w Niemczech postrach swoimi zamachami. O tych i innych źródłach naszych czasów opowiada prof. Jerzy Jarniewicz w książce „All you need is love. Sceny z życia kontrkultury" oraz w wywiadzie udzielonym Dariuszowi Bugalskiemu na antenie radiowej Trójki.
Zachęcamy do wysłuchania tej fascynującej rozmowy, w której współczesna polityka miesza się z wydarzeniami sprzed 50 lat, oraz do sięgnięcia po znakomitą książkę naszego Autora.
Jedną z rzeczy, których moglibyśmy zazdrościć tamtym „rewolucjonistom" jest to, że jednak oprócz revolution nie zapominali o love.
Panorama kontrkultury, jakiej jeszcze nie mieliśmy
Zaczęło się w San Francisco w czasie „lata miłości”, kiedy to beatnicy przekazali pochodnię wolności hippisom. Czy też może w Londynie, kiedy Beatlesi zainspirowani działaniem pewnej substancji psychoaktywnej nagrali Orkiestrę Klubu Samotnych Serc Sierżanta Pieprza – płytę, która zmieniła historię muzyki. A może w ogarniętym anarchistyczną rewoltą Paryżu albo podczas koncertu w Newport, kiedy Bob Dylan z folkowego śpiewaka stał się głosem pokolenia rock and rolla? Lata 60. to czas obyczajowej rewolucji, politycznego, społecznego i artystycznego wrzenia, które ogarnęło powojenne pokolenie po obu stronach Atlantyku.
Jerzy Jarniewicz, poeta i eseista, znawca literatury i kultury anglosaskiej oraz znakomity tłumacz (m.in. Jamesa Joyce’a, Philipa Rotha, Johna Banville’a), prowadzi czytelnika przez świat dzikiej, idealistycznej, niebezpiecznej i inspirującej kontrkultury. To sugestywna i oryginalna opowieść, rozpisana na głosy zarówno tych, którzy śpiewali „All you need is love”, jak i tych, którzy wypaczając idee pokojowej rewolucji, siali miejski terror.
Książka wypełnia istotną lukę w polskim piśmiennictwie. Tak wszechstronnie, kompetentnie i pasjonująco opisanej panoramy kontrkultury jeszcze nie mieliśmy.