Wydawnictwo Znak - Dobrze nam się wydaje

04.07.2016

"Kobiety w kąpieli" - przeczytajcie fragment książki

W lipcu w Znak Literanova „Kobiety w kąpieli" - powieść nominowana do azjatyckiego Bookera. To uderzający, wielopłaszczyznowy obraz życia kobiet we współczesnych Chinach - kraju, w którym nikt nie jest czystą kartą, a historia na każdym mocno odciska swoje piętno. Przeczytajcie fragment książki.

Quan, młodsza siostra Tiao i Fan, musiała wtedy mieć ze dwa lata. Potykała się i biegła do dwóch sióstr, wyraźnie chcąc się przyłączyć do ich „wypoczynku na sofie", lecz one postanowiły ją ignorować. Patrzyły z góry na jej wadę - mimo swoich dwóch lat Quan nie umiała jeszcze mówić, pewnie zostałaby niemową. Ale niema Quan była małą ślicznotką, w której wszyscy zakochiwali się od pierwszego wejrzenia, i bardzo lubiła obcować z ludźmi, pozwalając brać się na ręce dorosłym i tym prawie dorosłym. Potrząsała brązowymi lokami, wydymała świeże czerwone usteczka i używała przeróżnych gestów - nikt nie wiedział, gdzie się ich nauczyła. Kiedy chciała kokietować, przyciskała delikatne paluszki do ust i posyłała całusa; kiedy chciała okazać złość, wymachiwała ci przed nosem paluszkiem przypominającym pęd bambusa; kiedy chciała, żebyś sobie poszedł, pokazywała na niebo, a potem przykładała ręce do uszu, jakby chciała powiedzieć: Oj, ściemnia się, muszę iść spać.

Teraz Quan stała przed siostrami i ciągle posyłała całusy, które najwidoczniej miały pełnić funkcję prośby o dopuszczenie do „wypoczynku na sofie". Nie uzyskała odpowiedzi, więc zmieniła gestykulację - rozzłoszczona podniosła rękę i wystawiła mały palec, jakby chciała powiedzieć: Jesteście niedobre, naprawdę niedobre. Jesteście takie małe jak ten paluszek i gardzę wami. Mimo to nadal nikt się do niej nie odzywał, więc zaczęła tupać nogą i bić się w pierś. Ten opis nie ma nic wspólnego ze zwykłą dramatyczną przesadą - stała, tupała i dosłownie biła się w pierś. Zacisnęła dłonie i biła się po żółtym jak masło i obszytym kwiatkami śliniaczku z dwoma haftowanymi białymi gołębiami, a jej piąstki bębniły jak krople deszczu. Jednocześnie głośno tupała w betonową podłogę stópkami jak kluseczki obutymi w czerwone buciki ze skóry. Później, zapłakana i z cieknącym nosem, rozszalała się na dobre. Położyła się na podłodze i zaczęła energicznie wierzgać silnymi, mięsistymi nóżkami, jakby pedałowała na niewidzialnym fruwającym kole.

Myślisz, że atakiem wściekłości zmiękczysz nam serca? Chcesz nam posyłać całusy - posyłaj! Chcesz nam grozić paluszkiem - gróź! Chcesz bić się w pierś i tupać - prosimy bardzo! Chcesz leżeć na podłodze i pedałować - pedałuj! Pedałuj sobie!
Spod zmrużonych powiek Tiao spojrzała na Quan, która tarzała się po podłodze. Zadowolenie z tego pokazu nienawiści promieniowało z serca starszej siostry na całe ciało. To było coś w rodzaju zimnej jak lód radości, buntowniczego spokoju. Potem zwyczajnie zamknęła oczy, udając, że drzemie. Fan siedziała na krześle obok i naśladowała drzemkę siostry. Jej uległość wobec Tiao była wrodzona. Poza tym ona też nie lubiła Quan, która, przychodząc na świat, zatrzęsła uprzywilejowanym statusem Fan, wyprzedziła ją w kolejce po przywileje. Fan była nieszczęśliwa, bo jak wszyscy światowi przywódcy patrzyła na swoich następców czujnym okiem i żywiła do nich odrazę.

Kiedy zbudziły się z drzemki, po Quan nie było już śladu. Zniknęła. Umarła.
To wspomnienie może być prawdziwe, ale równie dobrze może być jedną z wersji stworzonych przez Tiao. Jeśli wszyscy w mniejszym lub większym stopniu zmieniają swoje wspomnienia, to nie tylko Tiao ponosi winę za niewiarygodność rasy ludzkiej. Quan umarła dokładnie sześć dni po tamtym ataku złości, ale Tiao zawsze odczuwała pokusę, żeby umiejscowić jej śmierć w tym samym dniu, w którym Quan biła się w pierś i tupała - jakby Tiao mogła w ten sposób oczyścić z zarzutów siebie i Fan. To właśnie tamtego dnia Quan opuściła świat, dokładnie w chwili, kiedy mrugnęłyśmy, kiedy zapadłyśmy w sen. Nie dotknęłyśmy jej, nie wyszłyśmy z pokoju - poduszki pod nami mogą to potwierdzić. Co było potem? Nic. Żadnego planu, żadnej fabuły, żadnej akcji. Ach, jakaż jestem słaba i bezradna! Jakiż ze mnie jadowity wąż! Tiao wolała wierzyć wyłącznie w to, w co chciała wierzyć, i udawała, że to, w co wierzyć nie chciała, nie istniało. Ale wydarzenia, które zaszły sześć dni później, istniały naprawdę, zawinięte i pogrzebane w sercu Tiao, już na zawsze.

Teraz żadna z nich nie siada na sofie. Kiedy Tiao i Fan rozmawiają, zawsze siadają osobno w dwóch niebieskoszarych fotelach, naprzeciwko siebie. Minęło ponad dwadzieścia lat, a Quan nadal istnieje. Siedzi na sofie pośrodku litery U, jakby zrobiono ten mebel specjalnie dla niej. Nadal ma wzrost dwulatki, mierzy mniej więcej sześćdziesiąt centymetrów, ale proporcje jej głowy do ciała nie są takie jak u dziecka, czyli jeden do czterech - długość ciała nie równa się czterem długościom głowy. Proporcja jej głowy do ciała jest zupełnie dorosła, jeden do siedmiu. To sprawia, że mniej przypomina dwuletnią dziewczynkę, a bardziej maleńką kobietę. Ma na sobie kremowy peniuar z satyny i siedzi z nogą założoną na nogę. Od czasu do czasu dotyka którymś z palców swojej gładkiej, miękkiej twarzy. Kiedy wyciąga rękę, bambusowy pęd jej małego palca lekko się wygina jak w geście śpiewaczki operowej, co nadaje jej nieco zawstydzony wygląd. Istna dusza towarzystwa! - myśli Tiao, nie wiedząc, czemu wybrała dla Quan tak przestarzałe określenie. Ale nie chce używać nowych, nieznośnie prostackich słów, takich jak „mała gwiazda". „Dusza towarzystwa" też sugeruje dwuznaczność, flirt, beztroskę i nieczystość, lecz nie ma innych słów, które oddawałyby także tajemnicę i romans zawierające się w tym wyrażeniu w przeszłości. Quan była podła i cyniczna, a nie jedynie zależna, sztywno podporządkowana władzy. Nikt nigdy nie miał poznać głębi samotności ukrytej za jej dumą, blaskiem i namiętnością.

Życie niczym opadające płatki i płynąca woda: dusza towarzystwa Yin Xiaoquan.