Wydawnictwo Znak - Dobrze nam się wydaje

16.08.2017

Na krawędzi - Marcin Wilk o nowej książce Manueli Gretkowskiej

Chciałbym napisać: bez pudła! Bo w najnowszej książce Manueli Gretkowskiej „Na linii świata" niepokój czuje się już od pierwszych zdań.

KONTRAKT

Oto Nataszy, studentce psychologii z Polski - zwanej na potrzeby wirtualnej rzeczywistości także Olą - nasuwają się wulgarne skojarzenia. Ma zresztą tak naprawdę do nich prawo. W końcu to, czym się zajmuje, jest dość podejrzane i dwuznaczne. Przez Internet uwodzi mężczyzn. Nie nazywa tego erotyką ani tym bardziej pornografią, choć przecież przed kamerą dzieją się różne rzeczy, a klienci - oddaleni czasem o wiele tysięcy kilometrów - reagują orgazmem.
Tak się dzieje na przykład z Tomem, który samotnie wychowuje syna i regularnie kontaktuje się z Nataszą. Tom mieszka w Kalifornii, gdzie pracuje dla małego, acz prężnie rozwijającego się prywatnego laboratorium. Podczas internetowych sesji z Nataszą zachowuje się wyjątkowo, wykazuje dziwną wręcz delikatność i wrażliwość, a to oddziałuje na dziewczynę. W rezultacie nie ona jest tą, która uwodzi - to on w pewien sposób przejmuje kontrolę. Dochodzi do tego, że Tom proponuje Nataszy niezwykły kontrakt, który zakłada przyjazd dziewczyny do Stanów.
To jednak dopiero początek książki. Dalej jest tylko ciekawiej.

TRICKI I BRAWURA

Gretkowska - snując zajmującą historię - nie byłaby Gretkowską, gdyby przy okazji nie skomentowała tego i owego.
Mamy więc problemy rodzinne i terapeutyczne, mamy kuriozalne określenia Polski i Polaków („Polacy - nie ma czegoś takiego jak Polacy, to Rosjanie udający Francuzów", czytamy w pewnym momencie), mamy wreszcie debatę na temat współczesnej nauki i wiedzy (post truth jako słowo roku). Nie wspominam już o seksie (i religii), a także psychologiczno-społecznych rozważaniach, które są znakiem rozpoznawczym pisarstwa Gretkowskiej.
Ale „Na linii świata" to rzecz jasna coś więcej niż tylko sprawdzone tricki błyskotliwej i brawurowej pisarki.

WAŻNE PYTANIA

Książka przede wszystkim układa się w opowieść o tym, jak wygląda dzisiaj nasze życie. Opowieść, dodam od razu, dość niepokojącą.
I tu powinienem odsłonić szczegóły fabularne, które ukonkretniłyby ten niepokój, ale wolałbym tego nie robić. Gretkowska bowiem, snując moralitet o współczesności, buduje thriller - w każdym razie strona po stronie z trwogą odkrywamy, jak straszny jest świat, w którym żyją bohaterowie, a więc w którym i my żyjemy.
Gretkowska oczywiście, w swoim stylu, nie podsuwa łatwych odpowiedzi - komplikuje nawet pytania. Ale warto zmierzyć się z tą opowieścią. Choćby po to, by przypomnieć sobie, co w życiu może być ważne.
„Na linii świata" to nie tylko wciągająca opowieść z wyrazistymi bohaterami, to także rodzaj społecznej diagnozy - trochę przygnębiającej, trochę smutnej, ale nie beznadziejnej. Nie wolno nam wszak zapominać o tym, że to ostatecznie gra pisarskiej wyobraźni.
Chociaż z drugiej strony...

Marcin Wilk

To nie jest wizja przyszłości. To wydarza się tu i teraz.

Natasza, studentka psychologii, dorabia, rozbierając się na seksczacie. Jeden z klientów – genialny programista z Doliny Krzemowej – proponuje jej zaskakujący kontrakt.
Dziewczyna jedzie do Kalifornii, tam gdzie projektuje się przyszłość. I gdzie często trzęsie się ziemia.
A potem dzieje się coś, czego ani ona, ani nikt inny nie potrafi wytłumaczyć.

To nie jest wizja przyszłości. To wydarza się tu i teraz.

Nasz świat obraca się przeciwko nam. We Francji przeczuwa to Houellebecq. W Anglii nakręcono "Black Mirror", w Stanach – "Westworld". W Polsce Manuela Gretkowska jako pierwsza odważyła się napisać, co stanie się za linią świata, który znamy.