Wydawnictwo Znak - Dobrze nam się wydaje

27.03.2017

Najtrudniej było opisać Słońce

Jakie zagadnienia dotyczące kosmosu są najtrudniejsze do wyjaśnienia najmłodszym? Co nas najbardziej fascynuje w odległych galaktykach? I co nas pociąga w kosmosie? Przeczytajcie wywiad z Pawłem Ziemnickim, autorem książki "Kosmos. Gwiezdna podróż".


- „Kosmos. Gwiezdna podróż" to książka, która pojawiła się w Pańskim życiu chyba dlatego, że Pan w kosmosie jest po prostu zakochany...?
- Z pewnością darzę wszechświat dużym zainteresowaniem, fascynuje mnie i od ładnych kilku lat jestem z nim związany zawodowo - jako popularyzator nauki oraz dziennikarz. Stąd coraz więcej i więcej się na ten temat dowiadywałem i chciałem się tą wiedzą dzielić z innymi, nie tylko z dziećmi, ale też z dorosłymi. Najlepiej kiedy to właśnie dzieci wspólnie z rodzicami czy opiekunami starają się tę wiedzę przyjmować, kiedy o tym rozmawiają i szukają odpowiedzi na pytania - mam nadzieję, że książka „Kosmos. Gwiezdna podróż" będzie dla nich zarówno pomocą, jak i inspiracją.

- Skąd się wziął kosmos w Pańskim życiu? Pewnie trzeba by sięgnąć do dzieciństwa? Pamięta Pan te pierwsze inspiracje, fascynacje?
- Pamiętam, że będąc w wieku około czterech, pięciu lat, miałem atlas geograficzny z żółtą okładką. W tamtych czasach liczba wydawnictw dostępnych na rynku nie była duża, więc myślę, że dużo osób z mojego pokolenia, gdyby pokazać im ten atlas, rozpoznałoby go. Był to taki charakterystyczny atlas geograficzny dla dzieci - tam właśnie znalazłem rysunki Słońca, rysunki planet i ich księżyców. Plutona oczywiście jeszcze przedstawiano jako planetę. Z tego czasu pamiętam jeszcze, że pytałem mojego ojca, czy polecimy kiedyś na Jowisza. Jowisz wydawał mi się najbardziej pożądanym celem, bo to największa planeta. Jeszcze wtedy nie rozumiałem, gdy ojciec tłumaczył mi, że już pomijając wszystkie inne przeszkody, to nie można na nim wylądować, bo jest planetą gazową i zwyczajnie po prostu nie da się tego zrobić.
Gdy jeździliśmy w wakacje na Suwalszczyznę, lubiłem w sierpniowe noce oglądać niebo, ale jeszcze wtedy za dużo o nim nie wiedziałem. To nie było tak, że kosmos był moją wielką pasją. Trochę przypadek pomógł w tym, że się nim zająłem. Kiedy w Warszawie otwierano Centrum Nauki Kopernik, dołączyłem do zespołu animatorów pracujących na tamtejszych wystawach, opowiadałem odwiedzającym o różnych naukowych zagadnieniach i kilka miesięcy później okazało się, że poszukiwany jest personel do planetarium. Spodobała mi się możliwość pracy tam - nie studiowałem astronomii, nie miałem dużej wiedzy na ten temat, ale kierownictwo planetarium przyjęło zasadę, że nie wszyscy, którzy tam przyjdą, muszą od razu być astronomami. Dużo czytałem, dużo się uczyłem i tak właśnie podszedłem do tej pracy. Udało mi się dosyć szybko nadrobić zaległości w wiedzy, no a z czasem powiększałem ją coraz bardziej.
Ponieważ zawsze chciałem pisać, pociągało mnie dziennikarstwo, zacząłem współpracować z miesięcznikiem „Wiedza i życie" - pisać do niego artykuły poświęcone astronomii. Moja wiedza się zwiększała, zyskiwałem też doświadczenie, a w końcu rok czy półtora roku temu doszły mnie słuchy, że wydawnictwo Znak poszukuje wśród naszego zespołu kogoś chętnego, to mógłby stworzyć popularnonaukową książkę o kosmosie. Zdecydowałem się podjąć to wyzwanie.

- Ma Pan doświadczenie w opowiadaniu o kosmosie dzieciom - przybliżał go Pan własnym pociechom.
- Tak, to prawda. Sam mam dwoje dzieci: syna Piotra, który niebawem skończy siedem lat, i czteroletnią córkę Zuzannę. Rozmowy z nimi na pewno pomagają mi zrozumieć, jakie pytania zadają sobie dzieci w tym wieku, co jest dla nich bardziej zrozumiałe, co mniej, co je szczególnie interesuje. Staram się moim dzieciom opowiadać o niebie, jak również im je pokazywać. Udało mi się wyrobić w nich nawyk spoglądania w niebo - zawsze to one zawiadamiają mnie, że widać Księżyc albo że leci samolot. Dosyć wcześnie chodzą spać, więc nocnego nieba tak dużo jeszcze nie oglądamy, ale zdarzało się nam już robić to wspólnie. Staram się też uczyć je rozróżniać gwiazdozbiory, a czasami przychodzę czy to do przedszkola - wcześniej do syna, teraz będę się wybierał do córki - czy do szkoły i staram się opowiadać o tym, czym się zajmuję. Nie tylko dzieciom, również dorosłym.

- Ma Pan w swoim dorobku rozmowy między innymi z profesorem Aleksandrem Wolszczanem, a z drugiej strony potrafi Pan o trudnych rzeczach związanych z astronomią mówić dzieciom. Jaki jest patent na to, żeby takie trudne zagadnienia wyjaśniać tym, którzy mają kilka, kilkanaście lat?
- Myślę, że, po pierwsze, ułatwia mi to moje osobiste doświadczenie. Nie jestem naukowcem, sam niedawno to, o czym teraz opowiadam, poznawałem od podstaw. Mam jeszcze w pamięci, co było dla mnie łatwe, co trudne, co nie było jasne od początku. Po drugie, myślę, że podstawową zasadą jest nieprzyjmowanie niczego za pewnik, nieprzyjmowanie, że nasi słuchacze, w jakimkolwiek wieku są, coś z pewnością wiedzą - nie mówię tego w żadnym razie, by pomniejszać wiedzę tych, których spotykam, ale chodzi o to, że mając na co dzień do czynienia chociażby z właśnie tą kosmiczną tematyką, po prostu po pewnym czasie łatwo zapomnieć, że nie każdy na co dzień o tym czyta i tym się interesuje. Czasami warto wyjaśnić coś naprawdę od początku i to nie ujmuje niczego prelekcji - ani tym, którzy słuchają, ani temu, kto opowiada.

- Na swoich dzieciach testował Pan różne fragmenty z książki?
- Może na dzieciach mniej, one są jeszcze trochę małe jak na założenia tej książki. Polecamy ją czytelnikom w wieku od ośmiu lat, choć oczywiście zachęcam, żeby z młodszymi dziećmi też robić do niej podejścia. Moim doskonałym recenzentem i nauczycielem jest żona, Katarzyna Ziemnicka, doświadczona dziennikarka, autorka książek dziecięcych - jej także należą się ogromne podziękowania. Ona została wymieniona jako redaktor tej książki i faktycznie to ona „przedarła się" przez nią wiele razy, krytykując to, co napisałem, zmieniając język na o wiele bardziej przystępny. To na niej testuję swoje pomysły czy teksty.

- Kosmos jest tak ogromny, że trudno wyobrazić sobie, jak zamknąć go na stu kilku stronach. To musiało być niezłe wyzwanie. Jaki klucz pan przyjął? O czym należało opowiedzieć w tej książce?
- Zrobiłem założenie, że ta książka będzie opowiadać o Układzie Słonecznym - nie dalej, nie szerzej. We wstępie jest podane oczywiście, że Słońce to jedna z gwiazd galaktyki, w której żyjemy - Drogi Mlecznej, ale raczej ma to na celu ogólne umiejscowienie nas w tym ogromie Wszechświata. Tematyka książki ogranicza się do Układu Słonecznego, czyli mamy tutaj Słońce, gwiazdę centralną i jedyną w Układzie Słonecznym, planety, w podziale na te wewnętrzne i zewnętrzne, oraz różne mniejsze ciała niebieskie Układu Słonecznego, jak komety czy planetoidy. Mamy też historię podboju kosmosu, począwszy od pierwszego sztucznego satelity Ziemi, Sputnika, od 1957 roku, przez te najważniejsze kroki milowe, jeśli chodzi o loty załogowe - pierwszy człowiek w kosmosie, pierwsza kobieta w kosmosie, pierwszy Polak w kosmosie czy astronauci, którzy wylądowali na Księżycu. Pod koniec książki powoli sięgamy poza Układ Słoneczny, bo piszę też o misjach bezzałogowych sond kosmicznych; wybrałem te moim zdaniem szczególnie istotne. Ramy książki nie pozwalały na więcej. Pod koniec można też przeczytać na przykład o sondzie Voyager 1, która, zdaje się, już opuściła Układ Słoneczny, przemierza teraz otwartą przestrzeń międzygwiezdną.

- Które z tych zagadnień najtrudniej jest wytłumaczyć i opisać, które są największym wyzwaniem dla autora?
- Wbrew pozorom właśnie opisanie Słońca wcale nie było łatwe - to jedna z części książki najsilniej zahaczających o zagadnienia astrofizyczne. Ważne było też podkreślenie konieczności zadbania o bezpieczeństwo - jeśli pisałem o tym, jak Słońce wygląda, co się na nim znajduje, i zaznaczałem, że jest możliwa obserwacja tarczy słonecznej na niebie, bardzo mocno starałem się podkreślić zasady bezpieczeństwa z tym związane. Nierozważna obserwacja Słońca może prowadzić nawet do utraty wzroku, czułem się więc odpowiedzialny za moich czytelników, zwłaszcza tych małoletnich. W książce znalazły się odpowiednie zalecenia, by tego typu obserwacje prowadzić zawsze z udziałem kogoś dorosłego. Myślę, że również końcowa część „Kosmosu"... jest troszkę skomplikowana, fragment pokazujący to, gdzie w naszym Układzie Słonecznym warto poszukiwać życia pozaziemskiego i dlaczego, informujący też o tym, jakiego rodzaju życie to może być. Powiem tylko, że szansa na istnienie gdzieś daleko inteligentnych ludzików jest niewielka.

- Opisał Pan też mnóstwo ciekawostek, które mogą być fascynujące i dla tych młodszych, i dla starszych czytelników. To są rzeczy, które sam Pan zbierał, czy wręcz przeciwnie - kiedy usiadł Pan do pisania tej książki, uznał Pan: „No dobra, to teraz muszę coś znaleźć"?
- Większość tych ciekawostek, które chciałem zamieścić i zamieściłem, miałem gdzieś tam z tylu głowy - jednak pracowałem w planetarium przez pięć i pół roku, w tym czasie organizowaliśmy szereg pokazów astronomicznych, wykładów. Miałem już taką „bazę danych" i wiedziałem z grubsza, co w książce zamieścić. Chciałem, by ten wybór tematyki był trochę zindywidualizowany, by książka w jakiś sposób odróżniała się od podobnych pozycji na rynku. Czasami toczyłem tutaj debaty z wydawnictwem - zastanawialiśmy się, czy coś powinno zostać, czy nie. Przeforsowałem na przykład pozostanie w książce trudniejszego fragmentu o grupach planetoid krążących w Pasie Kuipera, za orbitą Neptuna, o tym, w jaki sposób one są powiązane z ruchem Neptuna wokół Słońca (poprzez tak zwane rezonanse orbitalne). To może się wydawać trudne, ale uznałem, że warto takie informacje pozostawić.

- „Kosmos. Gwiezdna podróż" to nie jest zwarty tekst. To bogato ilustrowana pozycja, w zasadzie przyglądamy się temu kosmosowi przez... przez co? Tutaj są jakieś siłowniki... Nie wiem... Czy to jest fragment statku kosmicznego, z którego wyglądamy...?
- Graficzna obudowa na tym ogólnym poziomie to dzieło grafika. Rzeczywiście, jest to futurystyczny kokpit statku kosmicznego, co samo w sobie już daje wrażenie podróży poprzez przestrzeń kosmiczną. Myślę, że warto też powiedzieć o moich dwóch fotografiach, które można znaleźć wewnątrz „Kosmosu..." - są dla mnie szczególnie cenne, dokumentują ważne wydarzenia. Na jednym z tych zdjęć jestem uwieczniony podczas wywiadu z Harrisonem Schmidtem, astronautą misji Apollo 17, który w 1972 roku był na Księżycu jako jeden z zaledwie dwanaściorga ludzi. W 2015 roku udało mi się przeprowadzić z nim rozmowę i to było wyjątkowe przeżycie. Spotkać astronautę, który był na Księżycu, to jest coś, co będę pamiętał do końca życia. Cieszę się, że właśnie ta fotografia została zamieszczona w książce. Drugie zdjęcie, które można tam znaleźć, to moja fotografia z doktorem Klimem Czuriomowem, ukraińskim astronomem, który odkrył kometę 67p Czuriomow-Gierasimienko. Pewnie niewiele osób by o niej słyszało - pewnie również ja bym o niej nie słyszał, bo jest to jedna z tysięcy odkrytych już komet - ale tak się złożyło, że została wyznaczona jako cel europejskiej sondy kosmicznej Rosetta. Dzięki temu o tej właśnie komecie usłyszał cały świat, wszyscy mogliśmy oglądać jej zdjęcia, śledzić lądowanie lądownika Philae na jej powierzchni W 2016 roku Klim Czuriomow był w Warszawie, miałem przyjemność spędzić z nim sporo czasu i mam z nim zdjęcie, które znajdziecie w książce

- Co Pana pociąga dzisiaj w kosmosie? Wielu dorosłych ludzi łączy go z jakimś romantycznym wyobrażeniem, spogląda w niebo, zastanawiając się na wieloma rzeczami. Czasami jesteśmy po prostu przytłoczeni jego ogromem. A Pan, człowiek, który ma naukowe podejście do tematu...?
- Z racji mojej obecnej pracy w portalu kosmicznym espace24.pl muszę powiedzieć, że zacząłem bardziej pragmatycznie patrzeć na kosmos. Codziennie piszę o ekonomicznych, gospodarczych wykorzystaniach kosmosu, o firmach, które w tym aspekcie się rozwijają, również polskich. Pociąga mnie wizja, by znów zrobić coś wielkiego, coś podobnego do przedsięwzięć, jakie moi rodzice mieli okazję oglądać, takich jak skok na Księżyc. Ja chciałbym doczekać w swoim życiu załogowego lotu na Marsa. Nie wiadomo, czy to się uda. NASA ostatnio mówi, że może pod koniec lat trzydziestych obecnego stulecia, Rosjanie mają, powiedzmy, średni czas w kosmosie, a Chińczycy coraz lepiej się rozwijają. Wszystko w dużej mierze wygląda tak, że nadszedł teraz czas firm prywatnych i o ile są to przedsięwzięcia poważne, to myślę, że do nich będzie należeć przyszłość. Człowiekiem, który wiele może zdziałać jest na pewno Elon Musk, szef firmy SpaceX. Rozmawiamy zaledwie kilka dni po tym, jak szczęśliwie wystartowała, a potem znowu częściowo wylądowała na Ziemi rakieta Falcon 9 właśnie tej firmy. Osoby, które na co dzień nie śledzą branży kosmicznej, mogą puścić mimo uszu tę wiadomość, która pojawiała się w serwisach - oto pierwszy stopień rakiety nośnej, który był już wcześniej użyty, teraz ponownie został użyty do wyniesienia satelity w kosmos, ponownie szczęśliwie wylądował na barce oceanicznej i potencjalnie będzie można go użyć jeszcze raz. Nie jest to może jakieś bardzo spektakularne, ale jeżeli wszystko będzie dalej rozwijało się w tym kierunku, tego typu działania będą się udawać i zostaną wdrożone na szeroką skalę, a to może pozwolić na niewyobrażalne wręcz zmniejszenie kosztów wyniesienia każdego kilograma w przestrzeń kosmiczną, a co za tym idzie - może znacząco zmienić nasze życie. Już teraz bardzo mocno korzystamy z satelitów, często nawet się nad tym nie zastanawiając.

Dlaczego gwiazdy świecą?

Wybierz się w gwiezdną podróż i znajdź odpowiedzi na nurtujące poszukiwaczy przygód pytania:
Dlaczego gwiazdy świecą?
Jak szybko latają statki kosmiczne?
Jak zostać międzyplanetarnym turystą?
Kosmos. Gwiezdna podróż to książka dla wszystkich, których fascynuje rozgwieżdżone niebo. Odkryj niezwykłe planety, księżyce, supernowe, mgławice, lodowe olbrzymy i meteoryty. W odkrywaniu zakamarków wszechświata pomogą ci fascynujące zdjęcia obiektów kosmicznych. Wsiadaj do wehikułu i ruszaj w nieznane jak prawdziwy astronauta!
***
Paweł Ziemnicki – pracownik planetarium Centrum Nauki Kopernik, wiceprezes i sekretarz Polskiego Stowarzyszenia Dziennikarzy Naukowych Naukowi.pl, dziennikarz naukowy, publikował w „Gazecie Wyborczej” i „Focusie”, przeprowadzał wywiady m.in. z prof. Timem de Zeeuw oraz z prof. Aleksandrem Wolszczanem.
Kosmos. Gwiezdna podróż ukazuje się pod patronatem Centrum Nauki Kopernik i Uniwersytetu Dzieci.