Natura nie jest binarna
Od pierwszych godzin życia dziecka rodzicami kierują stereotypowe oczekiwania, które następnie wpływają na sposób wychowania i wchodzenia z dzieckiem w interakcje.
Od momentu narodzin chłopcy i dziewczęta są inaczej traktowani. I tak, na przykład, w powszechnym odczuciu dziewczynki płaczą, ponieważ się boją. Chłopcy płaczą, ponieważ są zdenerwowani. W większości wszyscy kierujemy się „uprzedzeniami seksistowskimi", nawet jeśli mamy najlepsze intencje. Tak zostaliśmy ukształtowani przez kulturę, w której funkcjonujemy od pokoleń. Tymczasem w momencie urodzenia chłopcy i dziewczynki mają ten sam potencjał - identyczne są: zmysł poznawczy, pojemność pamięci, umiejętność skupienia uwagi. Dane wyjściowe modyfikowane są dopiero przez to, co następuje później. Lepiej radzimy sobie po prostu w tych dziedzinach, do aktywności, w których jesteśmy zachęcani od wczesnego dzieciństwa. Więc nie jest tak, że „chłopcy są z natury zaprogramowani do czytania map, a dziewczynki do zmywania naczyń". W tym miejscu otwiera się przestrzeń dla negatywnego stereotypu i jego oddziaływania na ludzki mózg.
Natura nie jest binarna - pisze Aurélia Blanc, dziennikarka specjalizująca się w tematyce praw kobiet i feminizmu oraz w walce z wykluczeniem i dyskryminacją, a pisze to w swoim poradniku „Jak wychować syna na feministę, czyli świadomego, wolnego i szczęśliwego mężczyznę".
Natura nie jest binarna - to stwierdzenie będące doskonałym punktem wyjścia dla rozważań, które czyni Blanc w przywołanej publikacji.
Założenie:
- seksizm (zamiennie: patriarchat) jest systemem.
Przejawy:
- przypisanie kobietom i mężczyznom odmiennych ról społecznych;
- hierarchia, w której to co męskie, stoi nad tym, co żeńskie.
Konsekwencje:
- kobieta, która operuje w rejonach tradycyjnie uznawanych za „męskie" symbolicznie awansuje;
- mężczyzna, który operuje w rejonach tradycyjnie uznawanych za „żeńskie" zostaje symbolicznie zdegradowany.
Paradoksalnie ten schemat uderza nie tylko w dziewczynki i kobiety, ale również w chłopców i w mężczyzn. Powstaje obowiązująca norma płciowa będąca formą nacisku i przemocy. Męskość pozostaje w opozycji do kobiecości. Kobiecość musi zatem zostać „stłamszona".
„To zabawka dla chłopców" - czy zatem do zabawy potrzebny jest penis?
„Niebieski to kolor dla chłopców" - czy w takim razie Matka Boska, Nefretete i Kopciuszek noszą się „po męsku"?
„Nie pozwolę, żeby mój syn bawił się lalką bobasem" - czy w takim razie boisz się, że wyrośnie na dobrego ojca?
Stereotyp. Seksizm. Brak równości. Jednocześnie paniczny lęk od pokoleń, lęk przed zagrożeniem demaskulinizacji. Męstwo jako projekcja biologicznego życia na historię powszechną. Ideał, który pozostaje nieosiągalny. Zgodnie z tym ideałem lepiej jest umrzeć niż okazać słabość. Stygmatyzuje się strach i słabość, potęgując wstyd, a to z kolei prosta droga do depresji i chorób psychicznych. Toksyczna męskość ma swoją cenę. Niepowodzenia z męskością trzeba odreagować, a to z kolei droga do przemocy, również tej domowej, to gwałty, wypadki drogowe. Lista pozostaje otwarta.
Aurélia Blanc wobec istniejących uwarunkowań społecznych próbuje udzielić współczesnemu czytelnikowi wskazówek, jak wychować chłopca, który:
„- wie, że kobiety i mężczyźni są równi,
- umie zadbać o siebie, nie krzywdząc innych,
- potrafi kochać i nie boi się okazywać uczuć,
- jest empatyczny, ma odwagę stawać w obronie słabszych,
- rozumie, że „nie" znaczy „nie" i szanuje wszystkich ludzi,
- ma odwagę podążać własnymi ścieżkami".
Innymi słowy, Blanc zaprasza do wolnego świata, w którym różowy jest w takim samym stopniu kolorem dla chłopców, jak i dla dziewczynek.
Publikacja Aurélii Blanc wydaje się szczególnie ważna i wyjątkowo potrzebna w polskiej rzeczywistości, w której w życiu publicznym i w polityce dominuje obyczajowy konserwatyzm, faworyzowane są struktury patriarchalne, a rolę kobiet sprowadza się do posłusznych woli mężczyzn reproduktorek. Mężczyznom przypisuje się natomiast funkcję wyłącznie heteroseksualnych, potencjalnych bohaterów, ojców rodzin i ewentualnych poległych w przyszłych wojnach i konfliktach w obronie „polskości".
Gorąco polecam Blanc jako antidotum na truciznę stereotypów i szowinizmu. To nie jest „lekkostrawny" poradnik, który „na wesoło" opowiada o modelach wychowawczych. Książka Aurélii Blanc to inteligentna i przenikliwa diagnoza współczesności, którą należy potraktować z uwagą, na jaką moim zdaniem zasługuje.
Dajcie swoim synom w prezencie feminizm rozumiany jako równość i wolność od patriarchatu, prawo wyboru tego, kim chcą być i jak chcą żyć. Polecam.
Marcin Zegadło, Księgozbiry
Marzysz, by twój syn był szczęśliwym, dobrym i wrażliwym człowiekiem?
To poradnik właśnie dla ciebie.
Mówimy córkom, że mogą być, kim chcą: astronautkami, liderkami, programistkami. Zachęcamy, by spełniały swoje marzenia i sięgały gwiazd.
A co z naszymi synami?
Ich świat jest wciąż ograniczony i pełen stereotypów, a do „prawdziwej męskości” prowadzi jedna, sztywno wytyczona droga. Wciąż słyszą, że „chłopaki nie płaczą”, „nie wolno zachowywać się jak baba”, „trzeba być twardzielem”, a „kolor różowy nie jest męski”. Odbiera się im prawo do bycia sobą.
Aurélia Blanc daje podpowiedź, jak wychować chłopca, który:
• wie, że kobiety i mężczyźni są równi,
• potrafi zadbać o siebie, nie krzywdząc innych,
• potrafi kochać i nie boi się okazywać uczuć,
• jest empatyczny, ma odwagę stawać w obronie słabszych,
• rozumie, że „nie” znaczy „nie”, i szanuje wszystkich ludzi,
• będzie miał odwagę podążać własnymi ścieżkami.
Sięgnij po ten poradnik i spraw, by twój syn zrozumiał, że dbanie o dom to nie pomoc, a jego własna sprawa, że urlop tacierzyński jest przywilejem, a nie obciążeniem. Hasło „Nigdy nie będziesz szła sama” będzie bliskie jego sercu, a swoje poczucie męskości oprze na sile charakteru, a nie muskułów.