Hubert Klimko-Dobrzaniecki
Bornholm. Bornholm
Najnowsza powieść Huberta Klimko-Dobrzanieckiego! Niemcy, początek drugiej wojny światowej. Horst Bartlik jest przeciętnym, niewyróżniającym się mężczyzną, który prowadzi spokojne, pozbawione wybuchów namiętności życie. Dwa wydarzenia zmieniają jego losy. Odkrycie, że nie kocha już swojej żony oraz wyjazd na wojnę. Skierowany do bazy na Bornholmie mężczyzna budzi się powoli do życia, odzyskuje dawną pewność siebie, męskość. Nie spodziewał się, że wojna przyniesie mu szansę na miłość. Historia Bartlika przerywana jest opowieścią młodego mężczyzny. Jego jedyną słuchaczką jest pogrążona w śpiączce matka: bohaterka jego historii. Obiekt synowskiej miłości i nienawiści. Obu bohaterów łączy to samo, powtarzane wciąż na nowo i różnymi głosami pragnienie. I coś jeszcze. Dwie narracje, dwie historie splecione niewidzialną nicią przypadku lub przeznaczenia. Bohaterowie najnowszej powieści Dobrzanieckiego znajdują się w stanie ciągłego napięcia. Walczą. Z instynktami, pragnieniami, emocjami. Walczą o zachowanie godności, o prawo do decydowania o swoim życiu.Bornholm, Bornholm to poruszający i wzruszający obraz osamotnienia i wewnętrznej walki opowiedziany przez autora, który najważniejsze z prawd opowiada stylem balansującym na granicy powagi i żartu. Dobrzaniecki kreuje świat, który obserwujemy z uśmiechem lub grymasem niedowierzania. Jednak ostatecznie odpowiedzi na zadane pytania odnaleźć będziemy musieli sami. Seria PROZA nadaje rytm współczesnej literaturze.
Centra i peryferia. Realizm i fantazja. Rewolucje i wyciszenia. Przedstawiamy dzieła wyróżnione prestiżowymi nagrodami i przełomowe debiuty.
Książki, które intrygują, uwodzą, skłaniają do myślenia.
Dzieła, które stworzą literacki kanon.
Oprawa twarda
Format: 140x205
Liczba stron: 240
Wydanie: pierwsze
Data pierwszego wydania: 2011-01-31
ISBN: 978-83-240-1499-6
Opracowanie graficzne: Katarzyna Borkowska
Recenzje
- Już przeczytałaś?
- Yhym...
- I jak?
- Póki co, nie dam rady mówić. Jak się otrząsnę to opowiem...
Z tym tytułem zetknęłam się dwa lata temu. Zaczęłam czytać tę książkę, jednak z przyczyn technicznych (musiałam ją oddać) nie dane mi było skończyć. Od tamtej pory Hubert Klimko-Dobrzaniecki i jego genialna powieść chodzi za mną w myślach, a ja wiedziałam, że kiedyś nadejdzie dzień, gdy przeczytam „Bornholm, Bornholm" w całości. Cieszę się, że możemy obcować z tak poruszającą literaturą. Smutny jest tylko fakt, że Klimko-Dobrzaniecki jest niedoceniany przez polskich czytelników, nad czym sam bardzo ubolewa...
>>> czytaj więcej
>>> czytaj więcej
>>> czytaj więcej