Wydawnictwo Znak - Dobrze nam się wydaje

Życie po mężczyźnie

Czy można żyć po mężczyźnie?

W „Życiu po mężczyźnie" na samym początku zaciekawia sama okładka. Naga kobieta stojąca tyłem oparta o korpus manekina bez głowy. Hanna Samson - psychoterapeutka, napisała książkę trudną i nie dla każdego. O ile można przeczytać ją w jeden wieczór, tak jej tematyka daje nam wiele do myślenia i porusza wiele ważnych, egzystencjalnych tematów. Tematów, które być może dogłębniej zrozumieją osoby w wieku 55+, podobne do naszej bohaterki. Osoby po przejściach, z odpowiednim bagażem doświadczeń, ze zbiorem wielu pięknych chwil, ale również tych podszytych nutką goryczy i rozczarowania. I chociaż nie zaliczam się do tej grupy lektura tej książki dała mi trochę do myślenia. Ale od początku.


„Życie po mężczyźnie"? Niejedna z nas zastanawia się, czy takie życie jest w ogóle możliwe? Ile razy, rozstając się z kimś, mieliśmy wrażenie, jakby ktoś wyrywał nam serce? Ile nocy przepłakałyśmy? Ile wspomnień do tej pory nas rani? Jednak „Życie po mężczyźnie" równie dobrze może być dla Panów. To książka uniwersalna i tak naprawdę każdy z czytelników znajdzie coś dla siebie.


Autorka zabiera nas w swój świat. Dosłownie. Opisuje najprostsze czynności, na które nawet nie zwracamy uwagi, zmarnowane, leniwe poranki, pójście do łazienki, wyjście na spacer z psem. Już na początku daje nam do zrozumienia, że życie składa się z wielu chwil i tylko od nas zależy, które z nich będziemy dostrzegać. Autorce w wielu miejscach udało się trafnie ująć swoje uwagi. Szczególnie zapadłymi w pamięć słowa: „Dzisiaj byłabym mądrzejsza, ale dzisiaj nie muszę podejmować takich decyzji. Coraz mniej muszę podejmować, kolejna oznaka starzenia się", czy celne porównanie wspomnień do słonecznika: „Nie lubię grzebania we wspomnieniach, ale jak się zacznie to trudno przestać. Jak ze słonecznikiem. Można tak dłubać i dłubać i wszystko staje przed oczami" Ile razy Ty grzebałeś w słoneczniku wspomnień?


Książka ta jest do bólu prawdziwa i szczera. To wyznania kobiety po przejściach, kobiety, która żyje „po mężczyźnie" trochę na własne życzenie. Dwa nieudane małżeństwa, umartwianie się dla zasady, trudne dzieciństwo, życie w ciągłym poczuciu bycia gorszym. Wszystko to składa się na prezentowany portret psychologiczny bohaterki, która próbuje dokonać wstępnego rozliczenia z własnym życiem.


Mimo tego, że książka wydaje się być napisana bardzo chaotycznie, czasem gubimy się w poruszanych wątkach, a niektóre anegdoty z życia bohaterki kompletnie nie pasują do danego wątku to paradoksalnie daje to wrażenie spójności materiału.


Poprzez takie otwarcie się, autorka dokonuje swego rodzaju terapii, próbuje określić, na jakim etapie jest życia oraz rozliczyć przeszłość i poukładać teraźniejszość, mając na uwadze to, co się do tej pory wydarzyło. A nie działo się za dobrze: trudne relacje z matką, przemilczany gwałt, nieudane związki, ratowanie mężczyzn w imię źle pojętej miłości, brak bezpieczeństwa, ciągła potrzeba akceptacji. To wszystko przełożyło się na atrofię emocji, obojętność i powolną niechęć do życia. Jest też poruszany temat mężczyzn. Panów nijakich, niewyraźnych, bez charakteru. To pewnego rodzaju pożegnanie z nimi i bardziej uwolnienie psychiczne, bo rzeczywiście już ich dawno nie ma.


„Życie po mężczyźnie" to książka nieco przewrotna, miejscami uszczypliwa i sarkastyczna, podszyta ironią i humorem. To książka, która daje do myślenia i pozwala spojrzeć na wiele rzeczy z innej perspektywy. I chociaż może przeszkadzać panujący w niej nieład to czyta się ją jednym tchem, by potem zostać z wieloma pytaniami do własnego życia. Nie jest to w żadnym wypadku książka depresyjna. Autorce w całkiem udany sposób udało się stworzyć lekką i realistyczną opowieść zawierającą nadzieję na lepsze jutro, które na razie nie nadchodzi.


„Życie po mężczyźnie" to de facto życie po nie w pełni wykorzystanym życiu. To swoisty motywator, by na spokojnie zastanowić się, czy nasze życia zmierza w odpowiednim kierunku? Czy chcemy je przeżyć, a może wystarczy nam, że tylko istniejemy, powoli z dnia na dzień? Książka trudna, miejscami do bólu bolesna, ale pozwalająca na wiele rozmyślań. Wraz z zapoznawaniem się z życiem autorki, możemy przeprowadzić analizę własnego życia.


Recenzent: Marta Mrowiec

Jestem jak Ewa w raju, tyle że bez Adama i po przejściach

„Pani doktor została znaleziona wczesnym rankiem niedaleko własnego domu przez kierowcę autobusu, który wracał z nocnej zmiany i zobaczył najpierw rękę wystającą z krzaków, i bardzo się przestraszył. Mimo to podszedł bliżej i odgarnął krzaki, i zobaczył resztę pani doktor leżącą na ziemi i zakrwawioną, szczególnie w okolicy serca. Zadzwonił pod 112 i wkrótce przyjechała policja i karetka pogotowia, lekarz stwierdził zgon, który nastąpił przed kilkoma godzinami, o czym świadczyło stężenie pośmiertne”. 

Życie po mężczyźnie to powieść przejmująca, dotkliwie prawdziwa, ale jednocześnie podszyta humorem i ironią. Jest to portret kobiety świadomej, która nic już nie musi, a która przez lata zmagała się najpierw z matką, potem z mężami, wikłała się w trudne relacje i walczyła o siebie. W swojej najbardziej dojrzałej i uniwersalnej powieści Hanna Samson podejmuje także literacką grę z rzeczywistością: pisze książkę w książce, której wiodącym motywem jest zbrodnia doskonała.