Droga do domu
Schmitt już przyzwyczaił swoich czytelników do tematyki egzystencji człowieka w świecie, poszukującego swego miejsca oraz swych korzeni. Tym razem bohater, Saad szuka swego domu nie w historii, ale w przyszłości. Młody człowiek, mający plany, marzenia, układający sobie życie w otoczeniu kochającej rodziny i kobiety, zostaje wyrwany ze swego "koryta" przez wojnę. Świat, który zaczyna go osaczać zabiera mu wszystko, co najcenniejsze: najbliższych, miłość i wolność. I właśnie chcąc odnaleźć właśnie to, bohater Schmitta ucieka.Ale jego ucieczka wydaje się drogą niepotrzebną. Nie ucieka on bowiem od przeszłości ponieważ żyje z nim duch ojca, wędruje z nim i przypomina mu o korzeniach rodziny, kultury i literatury. Nie ucieka od biedy, bo przecież nadal jest głodny, brudny i uzależniony od innych. Nie ucieka od wojny - spotyka bowiem zawsze przekupstwo, oszustwo i śmierć. Nie ucieka od bliskich - myśli o matce, siostrach, spotyka kochaną kobietę. I wydaje się, że jego nadzieja na wolność zostaje nagrodzona.
Dociera do Londynu, spełnia swe marzenia, ale czy to życie jest inne? Nadal samotne choć i z chwilami czarnego humoru, nadal z dala od prawdziwego domu, nadal we wrogim otoczeniu. Wydaje się, że pisarz po raz kolejny zmusza czytelnika do zadania sobie pytania o własne "ja" , własne spełnienie, własne nadzieje. Ale chyba bardziej zmusza nas do refleksji, iż zawsze schodzimy drogi, którą w życiu wybierzemy, ale nasze korzenie nie pozwolą zbyt zmienić naszego jestestwa, pochodzenia czy przeznaczenia. Właśnie ta refleksja towarzyszyła mi podczas lektury książki. Nie kunszt pisarza w wykorzystaniu mitologii, nie umiejętność zmuszenia czytelnika do "czynnego" czytania, ale właśnie pytanie, na ile nasza droga różnić się będzie od tej, która została nam przypisana. I ta refleksja spotkała się w czasie z narodową tragedią, która spotkała nas wszystkich, w której straciliśmy Tych Wybitnych, którzy tak samo szukali korzeni historii. No i która droga, drogi autorze, pozwoli nam wszystkim wrócić do domu - tego naszego rzeczywistego i tego naszego - wymarzonego?
Recenzent: Dorota Nakielska
Tam, gdzie zacierają się granice, wciąż tli się nadzieja
Kiedy traci się wszystko, pozostaje jedno - nadzieja. Saad Saad jest młodym, wykształconym człowiekiem. Ma kochającą rodzinę, czułe siostry i wspaniałego ojca - który z mądrością i wyczuciem prowadzi go przez świat literatury i sztuki. Kiedy młodzieniec poznaje piękną Leilę, zdaje się, że nic nie może zniszczyć ich wspaniale zapowiadającej się przyszłości.
Nic oprócz wojny.
Wojna zabiera Saadowi wszystko - kochającego ojca, siostry, a przede wszystkim Leilę, miłość jego życia. By ratować matkę, decyduje się na opuszczenie zajętego przez Amerykanów Iraku i niczym współczesny Ullises, Odys, rusza w pełną przygód tułaczkę za chlebem, wolnością, uczuciem. W wędrówce towarzyszy mu duch ojca, który nie opuści syna w chwilach nawet największego zwątpienia - w chwilach, gdy przy życiu trzyma tylko jedno - nadzieja.
Eric-Emmanuel-Schmitt używa wspaniałej historii Odysa do nakreślenia historii współczesnego wygnańca. Człowieka pozbawionego języka, kultury, a nawet imienia, człowieka, który gotów jest wyrzec się tożsamości, by pomóc najbliższym, by pomóc sobie. Na drodze Saada, tułacza, stają bohaterowie znani z kart Homera - Cyklop, czarodziejka Kirke. Z dystansem właściwym greckim bóstwom przyglądają się oni wędrówce, w której Itaką staje się Anglia, a przewodnikiem - przypadkowo spotkani imigranci, podobni Saadowi tułacze, dla których Europa jawi się ziemią obiecaną.
Schmitt prowokuje czytelnika do namysłu, do zastanowienia się nad samotnością i wyobcowaniem przybyszów coraz liczniej napływających do Europy. Pokazuje, jaką cenę musieli oni zapłacić za życie z dala od swoich rodzinnych domów. Tam, gdzie zacierają się granice, stara się przekonać nas autor, wciąż tli się nadzieja, nadzieja na wspólne życie w pokoju i przyjaźni.