Jak "Oska i pani Róża"
Czytając zapowiedź książki "Olivier i zeszyt z marzeniami" pomyślałam o "Oskarze i pani Róży". I było to słuszne skojarzenie, bowiem książki te są bardzo do siebie podobne.Olivier ma 11 lat i jest chory na białaczkę. Pewnego dnia jego prywatna nauczycielka, pani Willis, proponuje, by napisał książkę o sobie. Dzięki tej książce poznajemy go my - czytelnicy. Tworzy listy z marzeniami, z pytaniami, na które nikt nie odpowiada. Olivier świadomy tego, jak skończy się jego choroba, chce poczuć, jak to jest być nastolatkiem. Czy chory na białaczkę chłopiec jest w stanie spełnić swoje marzenia, niektóre wręcz nieprawdopodobne? Tego dowiecie się z książki.
Książka mnie urzekła. Pod tym względem nie różni się od "Oskara i pani Róży". Jednak, jak już wspomniałam, książki nie są takie same. Co można powiedzieć o książce Sally Nicholls? Z pewnością to, że wzbudza różne emocje. Bawi, bulwersuje, skłania do przemyśleń i - przede wszystkim - wzrusza. Może zdziwi Was to, że książka mnie bulwersowała? No tak, jakoś nie przemawia do mnie to, że jedenasto- i trzynastoletni chłopcy palą. Nawet, jeśli dziś tak się dzieje, to nie jestem i nigdy nie będę za tym, by to popularyzować (bo w książce nie ma nawet słowa o tym, że jest to złe). Dziwi mnie to, że według autorki palenie papierosów i kosztowanie alkoholu jest marzeniem (bądź co bądź) dzieci. Jest to jedyna rzecz, która w książce mi się nie podobała. Książka jest debiutem Sally Nicholls. Przyznam, że podczas czytania odnosiłam wrażenie, że nie jest to dzieło doświadczonego pisarza. Ale w tym wypadku styl pisania ogromną zaletą, przecież czytamy książkę pisaną przez jedenastoletniego Oliviera. Język jest prosty i zrozumiały, niemal idealnie odziwerciedlający sposób mówienia/pisania dziecka. Książka pozwala nam poznać przeżycia rodziców chorych dzieci, różnorodność ich reakcji (warto zwrócić uwagę na różnice między rodzicami Oliviera - matkę, która dałaby synowi gwiazdkę z nieba i ojca, początkowo bardzo zamkniętego w sobie). Ale także poznajemy to, co czuje chore dziecko. Dużym plusem książki jest to, że autorka starała się zdobyć informacje o chorych dzieciach, nie zdała się tylko i wyłącznie na swoją wyobraźnię (możemy o tym przeczytać w "Podziękowaniach"). Dość istotne jest to, że wiemy, czego mamy się po książce spodziewać. Wiemy, jak się skończy, mimo że bardzo byśmy chcieli, by to zakończenie było inne...
Gorąco polecam - zwłaszcza tym, którzy zachwycili się "Oskarem i panią Różą" (choć pewnie nie muszę), ale i wszystkim innym. Książka wartościowa, wręcz nakazująca to, byśmy cieszyli się chwilą... Serdecznie zapraszam do lektury.
Ewa Gużyńska
Więcej recenzji na blogu autorki: http://recenzent.blog.onet.pl/
Recenzent: Ewa Gużyńska
Bo marzyć znaczy żyć!
Olivier ma jedenaście lat i uwielbia fakty. Chce wiedzieć wszystko o sterowcach, duchach, naukowcach i jak to jest, kiedy po raz pierwszy całuje się dziewczynę. Olivier ma też listę marzeń do spełnienia. Czy uda się je zrealizować choremu na białaczkę chłopcu? Oto dziennik Oliviera, pełen marzeń i wiary, że można je spełnić. Historia na miarę Oskara i Pani Róży.
Piękne, wzruszające, mądre, pouczające, śmieszne - to mieszanina uczuć, jakie targają przy czytaniu tej książki. Olivier swoimi marzeniami wypierał lęk, zagłuszał ból, wypełniał pustkę.Ewa Stolarska, Prezes Zarządu Fundacji Mam Marzenie
Kupując książkę, wspierasz Fundację Mam Marzenie.