Jaki kształt przyszłości
Przeciwstawiając się powojennemu pesymizmowi końca XX wieku, Fukuyama stworzył dzieło ambitne - odważnie spoglądające w przyszłość. „Koniec historii" to próba holistycznego spojrzenia na dotychczasowy dorobek ludzkości i wyciągnięcia wniosków na temat przyszłości.Autor widzi ją w pogodzeniu kapitalistycznego homo oeconomicus z heglowską koncepcją walki o uznanie. Platformą zaś, na której taki człowiek „pogodzony" może żyć i prosperować, ma być liberalna demokracja bazująca na dokonaniach Zachodu. To ma być według Fukuyamy ostateczne stadium rozwoju ludzkości.
Rzeczywiście, trudno nie zgodzić się z faktami i liczbami, które autor przytacza. Nie sposób odmówić logiki jego analizom i przenikliwości jego sądom. Jednak po latach pojawiają się pytania. Jaką rolę odegra w historii XXI wieku Islam? Czy nie rzuci on wyzwania fukuyamowskiej demokracji? Po drugie, autor nie wziął pod uwagę możliwości stagnacji i odśrodkowej barbaryzacji rozleniwionych społeczeństw wolnego świata. W jaki sposób budować demokrację w społeczeństwie zatomizowanym, niewykazującym chęci partycypacji w czymkolwiek poza wołaniem: „panem et circenses"?
Nie mniej, książka Fukuyamy stanowi ważny element dyskusji nad kształtem przyszłości świata. Byłoby cudownie, gdyby XXI wiek zdążył, choć częściowo, dojrzeć do jego wizji.
Recenzent: Michał Nycz
Książka, która wywołała jeden z najgłośniejszych sporów intelektualnych końca XX wieku
Kiedy w 1989 roku wraz z murem berlińskim legł w gruzach komunizm, Francis Fukuyama ogłosił w swym słynnym eseju Koniec historii. Odwołując się do nauk przyrodniczych oraz do filozofii Hegla i Nietzschego, stworzył on niezwykle ciekawą koncepcję, wedle której nastąpił kres konfliktów między wielkimi systemami politycznymi, zaś wszystkie społeczeństwa będą od tej pory dążyć do modelu liberalnej demokracji - wprawdzie nie wolnego od wad, ale najlepszego z możliwych. Amerykański myśliciel stawia w swej książce bardzo istotne pytania: Czy celowe jest dociekanie historii ludzkości? Czy zmierza ona w jakimś wyraźnym kierunku? W jakim punkcie względem „końca historii” się znaleźliśmy? I kim jest ów „ostatni człowiek” zamieszkujący świat krańca dziejów?
To niezwykle inspirująca i prowokująca lektura, która przysporzyła Fukuyamie zarówno wielu wrogów i krytyków, jak i zagorzałych wielbicieli uważających go za proroka nowego porządku. Czy jej główne tezy w świecie po 11 września są nadal aktualne?