Język ma się tylko jeden
Książka Zbigniewa Mentzla to książka nienapisana. Dzieło życia, które nigdy nie powstało, którego istnienie zawsze sytuowało się w czasie przyszłym niezdefiniowanym. Ale nie książka zamiast tamtej.
Jeden dzień z życia bohatera Wszystkich języków świata nie jest dniem szczególnym, przynajmniej dla niego. Bohaterem dnia bowiem jest ojciec narratora. Odejście Rudolfa Hintza na zasłużoną emeryturę daje swobodę wspominków o czasach dzieciństwa i młodości jego syna a naszego głównego bohatera. W dziesięć lat po upadku komunizmu nic już nie jest tak przaśne i środowiskowe, ciasne swą społeczną przynależnością - kolejne wzmiankowane fakty z dzieciństwa i młodości bohatera, wspomnienia o matce chociażby, mają już własną moc, oddzieloną od czasu, a przynależną do pamięci.
Wszystko to stało się tematem książki, której napisanie przekraczało możliwości Zbyszka, a jednocześnie paraliżowało wszystkie inne zamiary. Bardzo sugestywna jest ta wizja książki - Księgi w zasadzie, na której powstanie nie wystarcza jednego życia i pojedynczego lekkiego pióra. Nawiązanie do biblijnej wieży Babel jest zdaje się kluczem do określenia tej dialektyki fascynacji i przerażenia wobec Księgi. Zbyt dużo pomieszania i niepewności, niewiedzy i tajemnic jest w życiu bohatera, aby składało się to w jeden językowy kod.
Mentzel napisał bowiem książkę o języku, o potrzebie określenia świadomości poprzez słowa, rozmowach, także o rozmowach z matką, które - nieprzeprowadzone - zaznaczyły się wyrwą w tożsamości Zbyszka.
Powraca norwidowska myśl o odpowiednim daniu rzeczy słowa w formie odwróconej: odpowiednie dać słowo rzeczy. Jak to dobrze, że Mentzel odważył się powiedzieć: jestem językiem, którego używam. Czyli jestem przeszły, teraźniejszy i przyszły. Jestem stąd. Jestem naprawdę...
Recenzent: Krzysztof Bernaś
Książka nominowana do Nagrody Literackiej Nike 2006.
Świetna, wielowarstwowa powieść, której akcja toczy się w Warszawie, dziesięć lat po upadku komunizmu. Jeden dzień z życia bohatera książki to zaledwie punkt wyjścia do opowieści o skomplikowanych relacjach rodzinnych, o dorastaniu w Polsce lat 50. i 60. i o zawiłych losach polskiej inteligencji. Przede wszystkim jednak jest to pasjonująca historia kogoś, kto pragnie wyrazić siebie, kto dąży do prawdy i próbuje nadać swemu życiu głębszy sens. W powieści Zbigniewa Mentzla spomiędzy obrazów współczesności wyłania się historia, a spod śmiechu i groteski przebija refleksja nad tajemnicą ludzkiego losu i istotą języka.
Prawa do niemieckiego wydania powieści Wszystkie języki świata zostały sprzedane jeszcze przed jej polską premierą.
„Należy czytelnika ostrzec: choć w Krakowie wydana, opowieść Mentzla jest wybitnie warszawska. Jeśli czytelnik z Krakowa lub innego miasta poza stolicą przeczyta mimo tej przestrogi Wszystkie języki świata, będzie zbudowany duchowo, choć niekoniecznie wesoły”.
Leszek Kołakowski