Wydawnictwo Znak - Dobrze nam się wydaje

Fynf und cfancyś

Każdy chciałby mieć "Fynfuncfancyś"

Średnia długość członka mężczyzny zamieszkującego Europę to 14-16 cm. Tak powiada mój seksualny mentor, prywatnie wujek mojego przyjaciela Zbigniew Lew-Starowicz.

25 cm to legendarna długość członka. Drogie panie, szanowni panowie, jeśli po zmierzeniu wychodzi ci powyżej dwudziestu to jesteś w zacnej trójce procentowej świata.

Bohaterem powieści Witkowskiego jest Polak o mitycznym dwudziestopięciocentymetrowym ekwipunku w gaciach. Pochodzi z Polski, ale obecnie od ładnych kilku lat przebywa na terytorium Austrii i tam wykorzystuje swój cielesny gadżet. Nic więc dziwnego, że w świecie przepełnionym seksualnym, dworcowym i ulicznym syfem nosi on pseudonim "Fynfundcfancyś", całe 25 osławionych na mieście centymetrów.
Funfundcfancyś to nie byle jaka kurwa spod latarni, bo są "kurwy i kurwy". On ma zasady, których trzyma się i żyje według własnej (nieco sponiewieranej) moralności. Ma tylko jednego Boga - siebie, dąży do celu za wszelką cenę. Kradzieże, kłamstwa i wybryki wbrew prawu są dla Fynfundcfancyś oczywiście akceptowalne.
Głównymi rozkoszami życia bohatera są pieniądze i seks. Jedne nie mogą istnieć bez drugich i odwrotnie. Fynfundcfancyś sprzedaje się i czerpie satysfakcję z seksu. Dupczy i jest dupczony, by zarabiać pieniądze. Za pieniądze kupuje luksus, dzięki któremu zdobywa właściwych klientów. Trzeba mieć kredkę od Diora, torebkę LV i złoty łańcuch na klacie, by uchodzić z dobrą sztunię. Życie bohatera to koło, w którym sam tkwi, ale jego życie wbrew waszej opinii jest godne.

Upadek Lady Di

Nieco inną postacią obsługującą zamożnych wiedeńskich klientów jest Dianka vel Dajana Spenser. Lady Di trafia do Austrii ze Słowacji jako szesnastoletni chłopiec o imieniu Milan. Gdy powieść dobiega końca Dianka ma już niemal 40 lat i skancerowane życie. Dlaczego? Bo nigdy nie umiała walczyć o swoje, bo brała co padło i cieszyła się każdym klientem. Wszyscy starsi panowie uchodzili w jej oczach za milionerów, a potem ją poniewierali i zostawiali z niczym lub z kilkoma banknotami. A życie Dianka lubiła obfite i wszystko co zarobiła, szybko przepuściła na jedzenie i nietani alkohol. A potem nie miała pieniędzy i klepała biedę. Chodziła głodna i niemyta, nie miała za co zjeść i nie miała jak zarobić, bo była zmarnowana i cuchnąca.
Dianka również tkwi w swoim własnym kole, ale koło Di jest obłędne a droga wyboista. Raz Dianka wznosi się na wyżyny, znajduje faceta i jest jej dobrze, a raz boleśnie wpada w bagno - jest więziona i bita.
Postać Milana jest dramatycznym obrazem destrukcji, pokazuje, czym jest życie bez zasad w tak trudnym świecie.


Powieść Michała Witkowskiego to w zasadzie powrót do swoich literackich korzeni. Książkę czyta się lekko. Wątki, jakie porusza autor w powieści, są istotne i ważne, ale będą takie dla kogoś, kto dotychczas nic z twórczości Michała nie czytał.
Ja jestem odrobinę rozczarowana i czuję niedosyt, nie samą książką, bo ta w mojej opinii jest świetna, lecz samą koncepcją. Tym, że Witkowski do tej powieści nie wniósł niczego nowego, nic, o czym już by nie pisał.

Narracja w powieści pierwszoosobowa. Książka podzielona jest na rozdziały. Język utworu jest naprawdę oszałamiający. Zawsze po lekturze Witkowskiego jestem bogatsza o słownictwo slamsowe :) Kreacja ułożona w sposób ciekawy.

Książka jest przyjemna i ciekawa. Polecam wszystkim, którym nie obce są zagadnienia LGBT, nie brzydzą się dosadnych opisów, skarpetkowego seksu, którzy nie przelecą wzrokiem, gdy ujrzą w tekście kurwę.


Recenzent: Klaudia Cebula

Wiedeń ma być spełnieniem marzeń Dianki o raju. Poszukiwania szczęścia rozpoczyna od męskiego szaletu, w którym najłatwiej zarobić. Spotyka pewnego Polaka o tajemniczym pseudonimie "Fynfundcfancyś".

Jeden z najlepszych polskich pisarzy współczesnych powraca do literackich korzeni i swoich ulubionych postaci z osławionego „Lubiewa”. Najnowsza powieść Michała Witkowskiego z cierpkim humorem przedstawia grozę codzienności i niedyskretny urok lat dziewięćdziesiątych.

"Opowieść gdzieś pomiędzy Palahniukiem, "Dziećmi z dworca Zoo", Jelinek a tradycją prozy obyczajowej dwudziestolecia".
Michał Witkowski

"Historia, która skrzy się i mieni blichtrem upadającej kultury, ale też ściąga w dół w klejące się stacje metra, szemrane bary, czy puste smutne ulice, których martwotę podkreślają tylko sklepowe witryny jaśniejące ścianą rolexów czy cygar. I tak do końca nie wiadomo czy ten cały świat to kraina z Księgi tysiąca i jednej nocy czy raczej Mordor. To współczesna opera buffa, gdzie komizm recytatywów i arii płynnie przechodzi w jęk rozczarowania i skowyt krzywdy".
Szymon Kloska

"Książka, która ma wszelkie walory potoczystej gawędy, pełnej najróżniejszych awantur, wiedzionej z właściwym Witkowskiemu wielkim językowym szwungiem, z miejsca wciągającym w obręb przedstawianego świata".
Marcin Sendecki

"To książka nie tylko o pryszczatych chłopakach oddających się za kasę bogatym, starym dziadom. To książkach o nas. O nas wszystkich".
Piotr Kofta