Kolejna, genialna odsłona Kamila Janickiego
Zaryzykuję stwierdzenie, że nie ma chyba osoby, która nie słyszałaby o sprawie Rity Gorgonowej - może nawet nie znać szczegółów, ale myślę, że samo nazwisko mogło jej się obić o uszy. Rita Gorgonowa w powszechnej świadomości utrwaliła się więc jako symbol największej zbrodniarki dwudziestolecia międzywojennego. Dziś, po tylu latach, córka i wnuczka skazanej kobiety walczą o jej rehabilitację, chcąc doprowadzić do rewizji procesu, który wówczas opierał się na poszlakach, a dodatkowo nie wszystkie wątki zostały w nim wzięte pod uwagę. Jednak nawet gdyby do tego doszło, to mam wrażenie, że i tak te dwa słowa: „sprawa Gorgonowej" oznaczać będą już zawsze jedno: zbrodnię kobiecą. Ale gdy sięgnąć głębiej do materiałów archiwalnych, okaże się, że Rita nie była jedyną „złą kobietą". I właśnie jej podobnym postanowił przyjrzeć się bliżej Kamil Janicki, autor, którego książki mogłabym jeść łyżeczkami, takie są dobre.Zacznijmy jednak może od tego, że „kobiety zawsze popełniały przestępstwa i przedwojenne Polki nie stanowiły w tej materii żadnego wyjątku" (str. 15) - wszak zbrodnia jest zjawiskiem uniwersalnym dla każdego miejsca i dla każdego czasu. Ale o ile wcześniej zejściu kobiet z dobrej drogi towarzyszyło milczenie, o tyle od lat trzydziestych narodziła się obsesja na tym punkcie, umiejętnie podsycana przez prasę brukową. Dziennikarze lubowali się w epatowaniu drastycznymi czasem szczegółami przestępstw popełnianych przez niewiasty, co wiązało się także z jeszcze jednym aspektem odzyskanej niedawno wolności: tematem tabu przestał być seks, a to właśnie nim niejednokrotnie starano się tłumaczyć wszelkie występki. Szczególnie ekscytująca dla gawiedzi była także warstwa społeczna, w której aż roiło się od niepraworządności. I wcale nie chodziło o biedotę czy robotników, a wręcz przeciwnie, o arystokrację i uprzywilejowane elity. To tutaj kryły się „prawdziwe sensacje", a „wyobraźnię społeczeństwa rozbudzały historie zdemoralizowanych członkiń" (str. 19) tej grupy.
A zaczęło się od księżniczki Zofii Zyty Woronieckiej herbu Korybut. Oskarżono ją o morderstwo z premedytacją - miała zastrzelić swojego narzeczonego, by chwilę po zbrodni, jak gdyby nigdy nic, zamknąć się w łazience i spokojnie wziąć kąpiel. Ale czy naprawdę tylko ona była winna? W Poznaniu zatrzymano młodą kobietę, która listownie szantażowała mężczyzn z pozycją i pieniędzmi. Groziła im, że doniesie ich żonom o grzeszkach pana domu. Rozochociła się, gdy żądane kwoty zaczęły spływać, ale przedobrzyła, gdy napisała do księdza kanonika. Ogromnego szoku doznał mąż pewnej kobiety, gdy dowiedział się, co małżonka porabia w wolnych chwilach. To już chyba wolałby, żeby go zwyczajnie zdradzała, o co ją podejrzewał, a nie prowadziła dom schadzek dla pedofilów. Dwie inne kobiety parały się łapówkarstwem - jedna była Żydówką, druga żoną prezesa sądu; obie za pieniądze obiecywały interwencje na wysokim szczeblu, które miały skutkować np. awansem na wymarzone stanowisko. Marię Zajdlową skazano za zbrodnię najgorszą: zabójstwo własnego dziecka. Rodzina Gierszewskich z kolei jest przykładem na to, że w obliczu pieniężnej fortuny więzy krwi przestają mieć jakiekolwiek znaczenie.
Kamil Janicki w serii Znaku „Prawdziwe historie" wydał trzy książki - ta jest druga w kolejności ukazania się, a za trzecią, jaką miałam niebywałą przyjemność przeczytać, „Damy złotego wieku", przyznałam mu nawet osobisty tytuł autora roku. Taki porządek czytania skłonił mnie do wniosku, że historyk z publikacji na publikację jest coraz lepszy, tylko żeby była jasność - on od razu startował z wysokiego C, bo nie bójmy się tych słów: do pisania to on jest po prostu stworzony. Już pierwsza pozycja była doskonała, a następne jeszcze podnoszą poprzeczkę. Ale co najważniejsze - Janicki potrafi jej sprostać. Pisze lekko, z wdziękiem, a przede wszystkim merytorycznie, koncentrując się nie tylko na samych bohaterkach, ale bogato kreśląc tło obyczajowo-społeczne ich życia. Wybiera interesujące tematy i postaci. I właściwie mogłabym się tak zachwycać jeszcze długo, ale na tym poprzestanę. „Upadłe damy II Rzeczpospolitej" to książka genialna. I jako taką gorąco polecam.
Recenzent: Paula Klich
Bezwzględne, zdecydowane i śmiertelnie niebezpieczne. Najsłynniejsze zbrodniarki II Rzeczpospolitej!
Słowa ze słuchawki długo jeszcze dudniły w uszach młodej sekretarki: „Zabiłam go”. Mówiła księżniczka. Gdy przyjechała policja, ciało narzeczonego księżniczki Zofii Zyty wciąż leżało w sypialni. Księżniczka brała kąpiel. Zrozpaczona, doprowadzona na skraj załamania kobieta czy bezwzględna morderczyni? Broniła swojego honoru czy zabiła dla pieniędzy? Śledztwo i proces toczyły się w równym stopniu w salach sądowych i na łamach bulwarówek.
Inspektorowi Niedzielskiemu nie trzeba było wiele, by zorientować się, że w sprawie rzekomego porwania małej Zosi coś nie gra. Wiedział też, że to może być jego życiowa szansa. Na takich sprawach robi się policyjne kariery. Zainteresowanie mediów było gwarantowane. Ale czy morderczynią dziecka mogła być jego własna matka? I dlaczego miałaby zabić swoją dwunastoletnią córkę?
Morderczynie, oszustki, dzieciobójczynie, szantażystki, burdelmamy i przywódczynie gangów. Bezradne i doprowadzone do rozpaczy ofiary czy po prostu brutalne i złe zbrodniarki? Historie zebrane w tej książce opowiadają o kobietach, które nie chciały ulec losowi, nawet jeśli oznaczało to wejście na drogę przemocy i okrucieństwa.
Kamil Janicki, autor bestsellerowych "Pierwszych dam II Rzeczpospolitej", odsłania przed czytelnikami nieznane fakty. Choć życie elit było pełne przepychu i elegancji, to międzywojenna Polska miała i inne oblicze. Szczególnie kobieca droga do życiowego sukcesu i niezależności usłana była przeszkodami. Takiej książki o II Rzeczpospolitej jeszcze nie było!