Mądrze o starości
Książkę wydobyłam z najdalszych półek mojej miejsko-wiejskiej biblioteki. To stare wydanie, z 1965 roku. Ma swój urok, bo papier pożółkły, literki niezbyt duże, miękka, podniszczona okładka. Zachwyciło mnie podejście autorki do twórczości literackiej. Ona nie potrafi pisać o czymś, co jej nie dotyczy, czego sama nie przeżywa. Ostatnio takie pisanie nie jest modne. Pisarze tworzą wokół siebie nierealne światy, niczym "fejsbuki". Powstaje dużo fantastycznych opowieści i "czytadeł" o nieistniejących krainach. Dlatego ta opowieść o starości jest tak prawdziwa. Gdyby chociaż część starzejących się ludzi wzięła sobie do serca dobre rady i spostrzeżenia autorki, może byliby szczęśliwsi, może potrafiliby żyć własnym życiem, a nie cudzym. Stary człowiek ma czas, żeby obserwować, słuchać, uczyć się. Starość może być ciekawa. Polecam lekturę wszystkim mamom, babciom i teściowym. Przemyślenia z 1965 roku są nadal aktualne!"Bardzo trudno jest uwierzyć we własną starość, ale w końcu przychodzi chwila, gdy jest się do tej smutnej konstatacji zmuszonym (...) Wiem, że starość nie rezygnuje ze szczęścia, nawet z przyjemności i rozrywki. Nie rezygnuje nawet z elegancji."
"Patrzę i wspominam" to ostatnia książka napisana przez Zofię Starowieyską-Morstinową.
Recenzent: Aleksandra Gąsowska
Rozświetlona mądrą zadumą, przejmująco szczera książka o starości, o starych i młodych. Ostatnie i może najpiękniejsze dzieło autorki. Patrz poz. 56.