Wydawnictwo Znak - Dobrze nam się wydaje

Zatopiona zima

Miasto, On, Kobiety

Miasto

Istnieje miasto w nieustannie zmieniającej się i nękanej wstrząsami różnorakimi Europie Środkowej: obciążony historią i kulturą Kraków. Od kilku lat przeżywa intensywne oblężenie za sprawą zagranicznych turystów, których kuszą opowieści o tym historycznym mieście bądź nieco niższe ceny niż w większości europejskich metropolii. Pośród tłumów głośnych, upojonych napojami z chmielu, rozrywkowych, hedonistycznie kłębiących się na krakowskim rynku i zaludniających co modniejsze kluby turystów można odnaleźć prawdziwych pasjonatów, którzy z szeroko otwartymi oczami duszy przechadzają się ulicami i próbują zmierzyć się z pojęciem „genius loci". Z takiej fascynacji Polską wyrasta debiutancka powieść „Zatopiona zima" Jamesa Hopkina - brytyjskiego pisarza, publicysty i podróżnika. Jako powieściowy twórca, Hopkin w dziwnie piękny i nieoczywisty sposób, łagodnie odwija mityczny Kraków z pozłotka patosu i namaszczenia, do jakiego jesteśmy przyzwyczajeni. Ukazuje trudną fascynację miastem szarości, przestrzenią, w której ocierają się o siebie atrybuty dawnego ustroju z pędzącym kapitalizmem, zauroczenie miejscem niezwykłej architektury.

 

Joseph

Trzecioosobowy narrator zdaje się podążać za bohaterem, niczym cień. A bohater - Joseph, przybysz z Anglii, każdego dnia wędruje krakowskimi ulicami, umęczony bodźcami z zewnętrznego, jeszcze nieznanego świata. Niczym lunatyk - turysta porusza się w zapierającym dech mroźnym powietrzu charakterystycznym dla przedłużającej się polskiej zimy. Kryje się w ciężkim płaszczu, potykając lub lawirując nad skutymi lodem chodnikami. Bohater stopniowo przemierza meandry języka polskiego w codziennym bytowaniu, skrupulatnie notuje strzępki zasłyszanych konwersacji, przesiaduje w kawiarniach i barze mlecznym, zdarza mu się jadać obiadki u pani Stasi, odbywa interakcje z innymi imigrantami w Krakowie (silnie monologizowane przez Erica), z czysto ludzkiej tęsknoty za bliskością zamroczony polskim alkoholem napawa się ciałem przypadkowo poznanej dziewczyny. Joseph próbuje zobaczyć siebie poprzez śnieżne mgły otulające miasto, określić poprzez zawiły i ciężkawy dla ucha obcy język, a przede wszystkim pielęgnować w przewrotny sposób przeraźliwą tęsknotę za ukochaną kobietą o imieniu Marta, dla której porzucił wszystko. Język tej części powieści zachwyca płynnością opisu, ewokuje niecodzienną, zmetaforyzowaną wizję świata. Dzięki niecodziennym porównaniom zostaje utrwalone specyficzne widzenie rzeczywistości, której elementy wchodzą w nieoczekiwane kolokacje znaczeniowe.

 

Marta

W myśl narratorologicznego konceptu stonowana postać zracjonalizowanej Marty wyłania się głównie poprzez listy (są one integralną częścią fabuły, często pełniąc funkcje retrospektywne), które pisze ona nieustannie do Josepha, uwięziona między nagłym przypływem uczuć do rozpaczliwie zakochanego w niej cudzoziemca a poczuciem obowiązku wobec mężczyzny, którego poślubiła i który jest ojcem jej ukochanej córki.
W jednym z wywiadów Hopkin wypowiedział się na temat kreacji bohaterki „Zatopionej zimy" w następujący sposób: „(...) istnieje (...) potrzeba silnych, zapadających w pamięć kobiecych postaci literackich. Gdzie jest żeńska bohaterka, która mogłaby rywalizować z Herzogiem Bellowa? Może Ruth Puttermesser stworzona przez Cynthię Ozick. Czas, żeby żeńskie bohaterki odsunęły się od tragicznych, histerycznych wizerunków. To jest główny powód, dla którego chciałem, żeby Marta w „Zatopionej zimie" miała głowę na karku i panowała nad sercem".

Powieściowa intelektualistka zatem kreśli swoje przemyślenia, refleksje osobiste i poświęcone pochłaniającej ją pracy naukowej, zwracając się do Josepha, wykorzystując twórczo łączącą ich więź. Istnieje intensywnie, jako niezwykła kobieta w zwierciadle zakochanego w niej Josepha. Uczuciowe komplikacje tych dwojga uzupełniają dygresje dotyczące aktorki kina niemego - Lyi de Putti, której zawiła i tragiczna biografia jest podstawą książki pieczołowicie przygotowywanej przez Martę.

Lya de Putti

 

Węgierska aktorka na amerykańskich rozdrożach emigracyjnych jest także niemą bohaterką, której artystyczne istnienie przepływa przez listy Marty. W kolejnych epistolarnych fragmentach powieści dostajemy skrawki biografii tej niezwykłej, głęboko nieszczęśliwej postaci, uwikłanej w skomplikowane relacje rodzinne i miłosne. Marta przytacza jej rozpaczliwe zmagania się z rzeczywistością obcego kraju, w którym pragnie ona osiągnąć aktorski sukces, przytacza epizody samotności w zimnych pokojach hotelowych, odłamki indywidualnego istnienia kobiety z przeszłości, której przebieg życia ją fascynuje i przejmuje jako naukowca i jako kobietę. Twórca powieści w sposób interesujący snuje opowieści o wspomnianych dwóch kobietach (a i będzie pojawiać się wyrywkowo jeszcze trzecia: filozofka i karmelitanka Edyta Stein), pochyla się nad nimi - tak różnymi postaciami, choć emanującymi indywidualnymi pokładami wewnętrznej siły - i nadaje im atrybuty ważności znaczenia jednostkowej biografii będącej sumą zmagań ze światem, także zdominowanym przez mężczyzn.


Nie zapominajmy jednak, iż przez powieściowy świat snuje się niczym śnieżna mgła gęsta historia miłości, która wprawdzie zdarza się tylko raz, ale nie ma banalnego szczęśliwego zakończenia. Naiwnością byłoby takiego antycypować. Czas ziemski kurczy się bowiem bardzo szybko, zima przemija, przemienione, falujące miasto wyłania się spod lodu i roztopów, umożliwiając nadejście wiosennej epifanii dla Josepha...

 

 

 

 

 

 

 


Recenzent: Kinga Cybulska

James Hopkin

Zatopiona zima

Tłumaczenie: Dagmara Waszkiewicz, Paweł Waszkiewicz

Poszukujący, niespokojni, bezsenni...Joseph przyjeżdża do Polski, kraju, który zna tylko z opowieści. Wszystko jest dla niego obce - skuty lodem Kraków, szeleszczący język, twarze, dźwięki, zapachy. Nie zamierza się jednak poddawać, bo to kraj kobiety, którą kocha i dla której wszystko porzucił.
Marta mieszka z mężem na blokowisku. Po pełnym namiętności angielskim romansie zostały jej wspomnienia, listy i poczucie pustki. Gdy Joseph przyjeżdża do Polski, powracają emocje i wątpliwości...
W zimowej scenerii Krakowa James Hopkin opowiada subtelną, mądrą historię o niespokojnych ludziach, którzy szukają swojego miejsca. Cechujące się głębokim wyczuciem obserwacje Anglika ukazują Polskę pełną niezwykłości, na które sami nie zwracamy uwagi. Przeplatając gorzki realizm magiczną historią miłosną, brytyjski autor pokazuje, co się dzieje, gdy granice - między państwami, ludźmi i duszami - przestają istnieć.   Polki są najpiękniejsze - przeczytaj wywiad z autorem książki  Od tego są dobre książki i dobrzy pisarze - potrafią fascynująco i głęboko opowiedzieć nam na nowo to, co dotąd mieliśmy za banalne, codzienne i znane. Czułość i dotkliwość spojrzenia Jamesa Hopkina jest absolutnie wyjątkowa. To piękna i poruszająca powieść. Olga Tokarczuk
  
Bez wątpienia znakomity debiut. Niewielu pisarzy potrafi tak zaczarować język. „Independent on Sunday”  Hopkin w piękny sposób pokazuje, co to znaczy być obcym w obcym kraju.„The Times”  Pisarstwo pełne gracji i energii.Ali Smith