Wydawnictwo Znak - Dobrze nam się wydaje

Dom na jeziorze

Oczyszczająca moc Seattle

Moja historia czytania Jio daleka jest od linearności [kto mnie troszkę zna, wie zresztą, że z tą zazwyczaj jestem na bakier]. Zaczęłam od „Domu na plaży", który mnie niezwykle oczarował i - co tu dużo kryć - kupił. Następne były „Marcowe fiołki" i „Jeżynowa zima", które mimo poprawności i podobnego klimatu już nie miały tej mocy zawłaszczania czytelnika. Dobrze zatem, że nie czytałam zgodnie z porządkiem narzuconym przez kolejne polskie wydania. Dobrze, bo mogłabym nie czytać dalej i nigdy [lub w najlepszym wypadku nieprędko] nie zetknąć się z „Domem na jeziorze", a ten - zaraz po „Domu na plaży" stanowi najlepszą powieść tej amerykańskiej pisarki.

Rzecz dzieje się w Seattle, dokąd po bolesnej utracie małej córeczki i męża przenosi się Ada. Po długim leczeniu psychiatrycznym decyduje się na zmianę otoczenia i za namową doktora wynajmuje barkę w jednym z najbardziej urokliwych pirsów w tamtej okolicy.
Z powodu przeprowadzki rezygnuje z dość lukratywnej posady zastępcy redaktora naczelnego popularnego nowojorskiego magazynu. Życie w biegu zamienia na życie pełne spokoju. Mieszkańcy pirsu przyjmują ją z wielką życzliwością - tak, że kobiecie o wiele łatwiej uporać się z wciąż bolesną codziennością. Gdy jednak pewnego dnia w swojej barce odnajduje skrzynię pełną pamiątek po niejakiej Penny, wszyscy sąsiedzi milkną i nie chcą udzielić jej żadnych informacji. Jedyną osobą pomagającą Adzie w jej dochodzeniu jest Alex, przystojny fotograf, zamieszkujący pobliską barkę, bardzo sympatyczny i uczynny. Wraz z nim bohaterka sięgnie w przeszłość, by odkryć tajemnice, które - jak się okaże - będą miały wiele wspólnego także z historią jej życia. Nie muszę dodawać, że relacja łącząca bohaterkę z Alexem stanie się coraz bardziej zażyła, pozwalając tej dwójce na powolne uwolnienie się od ciężaru utraty.

Jio jak niewiele pisarek potrafi doskonale grać emocjami: cliffhangery to jej specjalność, kończenie rozdziału w momencie najwyższego napięcia i przeplatanie narracji teraźniejszej z retrospektywną, jedynie podtrzymującej napięcie to jej wielki talent. Autorka wie, że pozostawienie niedosytu, to klucz do zdobycia uwagi (i serca) czytelnika.
Jestem całkowicie urzeczona. Zarówno samą historią jak i sposobem jej opowiedzenia. Jio prezentuje wszystko to, co w tego typu literaturze lubię najbardziej i - do licha - jest naprawdę niezła w tym, co robi.
Jedyne, czego żałuję, to odejście od tytułu oryginalnego podczas tłumaczenia - mam wrażenie, że autorskie „Morning glory" znacznie lepiej oddaje ducha książki, poza tym wybrany tytuł - w moim odczuciu - zbyt silnie kojarzy się z inną książką Jio wydaną w Polsce, po trosze ją duplikując. Razi mnie takie podobieństwo tytularne. Tak naprawdę to jednak jedyna rzecz, do której mogłabym się doczepić. Poza tym - cudo.


Recenzent: Anna Szczurek

Sarah Jio

Dom na jeziorze

Tłumaczenie: Lucyna Wierzbowska

Czy Ada będzie miała odwagę pokochać na nowo?

Ada jest zastępcą redaktora naczelnego w popularnym nowojorskim magazynie. Sukcesy w pracy przyćmiewa jednak osobista tragedia. Dwa lata temu kobieta straciła w wypadku ukochanego męża i córeczkę.

Uciekając przed bolesną codziennością, Ada postanawia zamieszkać na barce w Seattle. Tam niespodziewanie znajduje tajemniczą skrzynię i wpada na trop mrocznego sekretu sprzed lat. Pół wieku wcześniej młodziutka Penny właśnie w tym miejscu przeżywała wielką zakazaną miłość. Pewnego dnia jednak dziewczyna nagle zniknęła…

Ada rozwiązuje tajemnicę zaginięcia Penny z pomocą Alexa, przystojnego fotografa zajmującego pobliską barkę. Stopniowo zaczyna spędzać z nim coraz więcej czasu, poznając historię, która zaskakująco splata się z jej losami.

Czy Ada będzie miała odwagę pokochać na nowo?
Kim była Penny i dlaczego nikt w okolicy nie chce o niej mówić?