Patolog prawdę ci powie
Dwanaście wstrząsających zbrodni. Jeden stół sekcyjny. A przy nim człowiek, który przyczynił się jeśli nie do ich bezpośredniego rozwiązania, to do posunięcia naprzód śledztw lub czynności sądowych w ich sprawie. Jerzy Kawecki - z zawodu lekarz sądowy i wykładowca, hobbystycznie balistyk, prywatnie szczęśliwy mąż i ojciec oraz amator mocnej, czarnej „parząchy". Kawecki - główny bohater reportażowej książki Marka Krajewskiego „Umarli mają głos. Prawdziwe historie" i zarazem wieloletni konsultant pisarza w zakresie materii medyczno-sądowej.
Przyjaźń obu wrocławian sięga 2004 roku, kiedy to wspólny znajomy przedstawił ich sobie i poprosił Kaweckiego, aby udzielił niezbędnych konsultacji Krajewskiemu, w którego wczesnych powieściach wyraźnie brakowało spojrzenia na zbrodnię od strony cielesno-medycznej. W przedmowie pisarz, który stworzył postaci Mocka i Popielskiego, z rozrzewnieniem wspomina o ponad dekadę trwającą przyjaź, którą określa jako „współpracę asymetryczną". Asymetryczną, ponieważ przez lata wyłącznie Krajewski zyskiwał zawodowo na tej znajomości. Przełom nastąpił w 2014 roku, kiedy to pisarz dowiedział się o marzeniu medyka, które ten z prozaicznej przyczyny, jaką jest brak czasu, zamierzał zrealizować dopiero na emeryturze. Rzecz tyczyła się książkowego zbioru najciekawszych przypadków z jego kariery biegłego sądowego. Krajewski, wysłuchawszy opowieści na temat jednego z nich, dostrzegł ogromny potencjał, zarówno fabularny, kryminalistyczny, jak i reportażowy i postanowił spełnić marzenie przyjaciela i przybliżyć go czytelnikom.
Ze względu na zainteresowania zawodowe autorów zbioru „Umarli mają głos", a także połączenie rzeczywistości z niezbędnymi dla uszanowania dóbr osobistych i moralnych domieszką fikcji i zmianą dat czy nazwisk, książka ta to wyjątkowa pozycja na polskim rynku księgarskim oraz tytuł przeznaczony nie tylko dla koneserów gatunku kryminalnego, lecz przede wszystkim dla osób zainteresowanych kryminalistyką, medycyną sądową, balistyką, mechanoskopią, prawem czy pośmiertną biologią ciała. To tytuł, co należy podkreślić, wyłącznie dla dorosłego odbiorcy, podobnie zresztą jak stricte fikcyjne powieści wrocławianina. Bowiem obok niezbędnego podłoża faktograficznego, dzieło duetu Krajewski & Kawecki to lektura nierzadko drastyczna, a gros jej stron wypełnione jest opisami mordów, gwałtów, okaleczonych i/lub rozkładających się zwłok oraz zboczeń. Przy czym „atrakcje" te rozłożone są nierówno, w zależności od rodzaju zbrodni i osobowości przestępcy obecnych w danej historii. I tak, gdy opowiadanie o dwóch przypadkowo potrąconych na poboczu dzieciach (Chłopcy z jagodami) w niewielkim stopniu skupia się na ciałach ofiar, stawiając na pierwszym planie osobę nieodpowiedzialnego kierowcy, który aby uciec wymiarowi sprawiedliwości, udaje „głupa", tak miniatura o gwałcącym córkę z zespołem Downa ojcu, którego na dodatek cechuje nadzwyczaj oryginalnie „wypracowana" anomalia fizyczna („Knur"), przekracza granice rozmaicie pojmowanego tabu, czego bynajmniej nie oznajmiam z pogardą czy niesmakiem, ponieważ intensywne czytelnicze emocje, jakie ona wywołuje, są nie do przecenienia.
Obok często szokującej treści opowiadań, uwagę zwraca nietypowe jak na reportażowo-biograficzną pozycję literacką podejście obu twórców do funkcji, jakie pełnią oni w omawianym tomie. Krajewski bynajmniej nie stara się bawić w autora widmo i przez cały czas pozostaje sobą w każdym calu - nieco staroświeckim i manierycznym stylistycznie literatem, przeplatającym rodzimy język z ukochaną łaciną (niestety, również jak w przypadku jego powieści, nieprzetłumaczoną w przypisach, co rejestruję jako minus, ponieważ znaczenie obcych słów w przypadku omawianego tytułu nie zawsze wynika z kontekstu) i wstawiającym wybitnie interesująco przytoczone scenerie oraz życiorysy przestępców i ofiar sprzed wydarzeń, które nadały im takie miana. Znacznie mniej udane z kolei są zapisy rozmów obu mężczyzn z tak zwanej teraźniejszości, kiedy to Krajewski dość naiwnie - co w zamierzeniu zapewne miało spodobać się czytelnikowi - a przez to nienaturalnie (wszak w ciągu dekady przyjaźni z patologiem zdążył się dokształcić), dopytuje medyka o szczegóły danego przypadku, podczas gdy Kawecki cierpliwie mu wszystko tłumaczy, by po chwili na dobre zanurzyć się w przeszłości i ponownie funkcjonować w danym opowiadaniu jako jeden z jego bohaterów.
Tak, to nie pomyłka: Kawecki jest bohaterem fabularnym książki spisanej ręką Krajewskiego. Bo „Umarli mają głos" to nie tylko hołd złożony wieloletniemu przyjacielowi i konsultantowi, który przyczynił się do sukcesu pisarza oraz rozwiązania na pozór nierozwiązywalnych spraw. To także nie tylko spełnienie marzeń człowieka, do którego autor czuje ogromną wdzięczność. Omawiany tom opowiadań to także literatura kryminalna, w której od nieudolności skacowanego i niedoświadczonego kolegi po fachu zależy dalsze postępowanie śledztwa i detektywistyczna funkcja literacka - i ta realna, zawodowa, również - „wkraczającego do akcji" jako ostatnia szansa na udowodnienie winy przestępcy patologa („Królowa siłowni"); w której „detektyw"-medyk rozmawia ze zrozpaczonym ojcem i wręcza mu ostateczny dowód, świadczący o tym, że jego syn nie żyje („Sekcja zwłok, której nie było"); gdzie mają miejsce zawodowe porachunki ze śliskim i bardzo inteligentnym adwokatem („Knur", „Królowa siłowni"); w której próba zmierzenia się z prawdą, gdy wyjątkowy czas Świąt Bożego Narodzenia temu nie sprzyja, wymaga od Kaweckiego wiedzy, nieprzekazywanej na studiach medycznych („Cicha noc, święta noc")...
Wymieniać można by dalej, i to przykłady liczniejsze niż dwanaście, ponieważ Kawecki na przestrzeni jednego opowiadania nierzadko pełni kilka ról fabularnych. Ról szlachetnych i służących sprawiedliwości. Gdyby napisać cykl fikcyjnych powieści z głównym bohaterem jego pokroju, takich, na które czeka się raz do roku, z pewnością osiągnąłby sukces. Ponieważ jednak w przypadku tomu „Umarli mają głos" mamy do czynienia ze zbiorem opowiadań z życia wziętych (i z autentycznymi specjalistami również, jak profesor Bolesław Popielski, mechanoskop Wiesław Samiczek, czy śledczy Leszek Koźmiński), chociaż podkolorowanych z przyczyn prawnych i moralnych, oczywiste jest, że różnice w ich jakości ukażą się czytelnikowi jak na dłoni. Z punktu widzenia zarówno wielbiciela popkulturowej literatury, jak i doświadczonego już w ocenie prozy kryminalnej krytyka, napiszę szczerze, że nie wszystkie są interesujące - czy też dobrze przedstawione - w sensie fabularnym (dla przykładu, miniatura" Chłopcy z jagodami" jest kryminalistycznie i detektywistycznie naiwna), niemniej jednak każdy fan Krajewskiego, a także zainteresowany pracą dochodzeniówki i kryminalistyką czytelnik powinien ów tom poznać. Do doskonałości nieco mu brakuje, ale koneserzy literackiej makabreski i odbiorcy spragnieni specjalistycznej wiedzy będą usatysfakcjonowani.
Recenzent: Paulina Stoparek
Wyjątkowy duet – autor bestsellerowych kryminałów i wybitny medyk sądowy
Na tropie polskich morderców.
12 wstrząsających zbrodni.
12 historii mrożących krew w żyłach.
1 stół sekcyjny.
Wyjątkowy duet – autor bestsellerowych kryminałów i wybitny medyk sądowy.
Marek Krajewski i Jerzy Kawecki na tropie polskich morderców. Poznaj krwawą historię współczesnej Polski – zbrodnie w afekcie i szczegółowo zaplanowane morderstwa, seksualne dewiacje i rytualne mordy.
Marek Krajewski – twórca serii słynnych powieści o Eberhardzie Mocku i Edwardzie Popielskim.
Jerzy Kawecki – starszy wykładowca w Katedrze i Zakładzie Medycyny Sądowej Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu, biegły sądowy z wieloletnim doświadczeniem zawodowym.