Poszukiwanie i refleksja
Kiedy pierwszy raz usłyszałam o książce „Bóg Życie i twórczość" Szymona Hołowni tytuł wydał mi się prowokacją. Kto śmie infantylnie opisywać istnienie Najwyższego i to jeszcze jako „biografię"?! I ten konwencjonalny do bólu tytuł. Miałam ochotę powiedzieć": „Panie Hołownia żeby być biografem należy bohatera biografii znać, bo inaczej to tylko chała i chałtura!"Recenzje były pochlebne, a nawet entuzjastyczne, co tylko podnosiło poziom irytacji - należało więc zweryfikować bestseller, żeby móc z czystym sumieniem dać upust krytyce.
Ckliwa błękitna okładeczka z Trójcą jak z obrazka w Biblii dla dzieci nie nastrajała dobrze. Spis treści mówił o wszystkim, ale niczego nie wyjaśniał. Nie byłam w stanie określić, o co w ogóle Szanownemu Autorowi chodzi. Przyciągnąć uwagę - fakt - umiał, na lekcjach z marketingu i PRu nie spał to widać, ale czy coś mądrego i merytorycznego z tego wyniknie? A może to kolejne kościelne kazanko, na którym człowiek albo przysypia, albo myśli o niedzielnym obiedzie słowem wiele hałasu o nic?
Już pierwsze strony sprawiły, że usiadłam wygodniej niż zwykle, gdy w rękę wpadnie mi dobry kryminał. Nie, nie - to nie książka grzecznego adepta seminarium, który nosa nie wystawi poza doktrynę. Nie jest to książka, która pouczy nas maluczkich o sprawach nieziemskich i pokaże jak mało wiemy. Nie. Język od pierwszych zdań komunikuje, że odrzucamy tu konwencję znaną z katechizmu i niedzielnych homilii oraz „prasy katolickiej". Budzimy się drodzy bracia katolicy, zdaje się krzyczeć autor - bo współcześni powinni opisywać świat duchowy takim językiem, jakim opisują bułkę z masłem, koncert rockowy i ostatnią imprezę, bo inaczej nie będzie nigdy wiarygodny, bo nie będzie sobą. Styl nie do przecenienia na naszym polskim narodowo-katolickim podwórku.
Język to dopiero początek zabawy. Na wstępie odrzucamy wraz z autorem wszystko co pewne, wszystko co nam tradycja wpajana od dziecka wtłoczyła do głowy, a robimy to po to, by móc raz jeszcze pochylić się nad tym, co wiemy i czego nie wiemy i rozpocząć raz jeszcze - tym razem bardziej świadomie tę szaloną wyprawę, jaką jest wiara - od początku, czyli od kontemplacji, refleksji i ... zachwytu.
Poszukiwanie i refleksja to narzędzia Hołowni, które wspólnie pokazują, jak nie wiedząc zbyt wiele, jak nie wiedząc prawie nic, możemy z pokorą poszukiwać i stawiać pytania. Próby odpowiedzi prowadzą nas przez gąszcz literatury mniej lub bardziej fachowej tak, iż na końcu wyłania się obraz Głównego Bohatera - obraz, który rozum może ledwie musnąć, a serce kontemplować.
Przemyślana bibliografia dopełnia całości i skłania do dalszych poszukiwań..
Po lekturze oczy śmieją się do ckliwej błękitnej oprawki i dziwnych tytułów rozdziałów. I znowu dostałam po łapach - nie należy oceniać książki po okładce.
Recenzent: Bogumiła Oleksiak
Hołownia pokusił się o biografię... Boga!
Czym różni się Bóg od UFO?
Dlaczego Jezus zdemolował kantor?
Czy Bóg lubi krew?
Odpowiedź na te i inne pytania w książce Szymon Hołownia uwielbia ambitne projekty. Taki jest również ten. Jak na biografię przystało, autor zaczyna od samego początku, czyli - no właśnie, od kiedy?
Relacja Boga i czasu to jeden z poruszanych przez Hołownię fascynujących tematów. Znany dziennikarz opisuje nasze wyobrażenia dotyczące Stwórcy, próbując odpowiedzieć na najczęściej nurtujące nas pytania: czy rzeczywiście Bóg jest jeden, dlaczego w Starym Testamencie bywał okrutny i mściwy, a w Nowym twierdził, że najważniejsze to kochać i przebaczać, czemu nie daje się zobaczyć, dlaczego objawił się akurat Żydom i czym jest Trójca Święta?
Najważniejsze teologiczne koncepcje, charakterystyczny styl Hołowni i liczne osobiste refleksje autora na temat jego stosunku do Stwórcy to wybuchowa mieszanka!