Wydawnictwo Znak - Dobrze nam się wydaje

Małgorzata idzie na wojnę

Prawdziwa opowieść, którą odkryła fascynacja historią

Wojna wybucha w najmniej stosownym momencie. Przynajmniej zdaniem Małgorzaty Szczerbińskiej, która ma zamiar wkrótce poślubić swojego narzeczonego. Gdy ten odkłada ślub w bliżej nieokreśloną przyszłość, podstępnie dezerterując od Małgorzaty do Legionów Piłsudskiego, dziewczyna wyrusza z Krakowa jego śladem. By go zabić, oczywiście. I już wiadomo, że nie będzie sztampowo.

Pierwsza wojna światowa w polskiej współczesnej literaturze popularnej właściwie nie występuje. To druga wojna, stawiająca nowe pytania o człowieczeństwo, promieniuje na pisarzy i wciąż jest tematem nie przepracowanym. Tymczasem Wielka Wojna, a z nią legenda Legionów i Piłsudskiego, daje wiele możliwości interpretacyjnych, pomysłów fabularnych i całą galerię ciekawych postaci.

Niewątpliwie na taką natknęli się autorzy książki: Tomasz Lubawski (prezydent Kielc) i Wojciech Natkaniec (dziennikarz). Przy okazji zgłębiania historii własnego regionu, trafili się na ślad Małgorzaty. Zaintrygowani, szukali jej w różnych dokumentach, od tych kupowanych na zagranicznych serwisach aukcyjnych poczynając, a na dostarczonych przez prawnuka Szczerbińskiej kończąc. Te ostatnie zawierały istny skarbiec wiedzy o Małgorzacie - jej pamiętnik i listy do stryja, w których opisuje historię swojej szalonej wędrówki.

Małgorzata jawi się jako osoba tyle temperamentna, co wierna swoim ideałom; tyle naiwna, co bystra. Przeświadczona o słuszności swojego postępowania, nie boi się żadnych przeszkód. Jej osobowość i zdolność do wpadania w tarapaty, zbliżają "Małgorzatę.." do powieści łotrzykowskiej, z barwnym włóczęgą w głównej roli. A takim bohaterem - nieco wbrew własnej woli - Małgorzata się staje. Ma też dziewczyna talent do przyciągania innych ciekawych ludzi - w tym Szwajcara polskiego pochodzenia, Pierre'a Świeżawskiego. Jego postać wprowadza do opowieści kolejny istotny aspekt historyczny - kwestię powstania styczniowego. Jest ona równie żywa, jak świeżo zrodzona nadzieja na odzyskanie niepodległości. Pierre jest potomkiem powstańca styczniowego, przybyłym na ziemie polskie w poszukiwaniu grobu ojca, którego nigdy nie poznał. Gustaw Świeżawski zginął w powstaniu, nim jego syn przyszedł na świat, matka zaś wyemigrowała do Szwajcarii. Małgorzata, podróżując z Pierre'em jego kolaską, odkrywa nieznane sobie wcześniej fakty z historii, jak ten o matkach i żonach powstańców, które do końca życia nosiły żałobę po powstaniu. Do świadomości Małgorzaty dociera nagle fakt, że ułani Piłsudskiego to synowie i wnukowie powstańców styczniowych, i że ten zryw - to swoista kontynuacja ideałów powstańczych. Historia powstania nie skończyła się na jego upadku w 1864 roku.

Pierre jest dość ekscentrycznym towarzyszem podróży, Małgorzatę początkowo zniechęca jego zamiłowanie do erotycznych przygód i pijackich awantur. Zwłaszcza, gdy w jednej z nich musi uratować mu życie. Stopniowo jednak, widząc przywiązanie Pierre'a do polskich korzeni, nabiera do niego szacunku. Jego towarzystwo porzuca jednak bez żalu, nie zdając sobie sprawy, że to nie koniec ich wspólnych przygód.

Małgorzata nie jest w pełni świadoma zagrożeń, jakim musi stawić czoła; nawet mundur polskiego żołnierza nie zapewnia bezpieczeństwa. Okoliczna ludność, mieszkańcy niewielkich miejscowości, przez które prowadzi droga bohaterki, są często wrogo nastawieni do Piłsudskiego. Nie mogą mu wybaczyć sprzymierzenia się z Niemcami przeciwko Rosji; nawet biskup Kielc (które stanowią cel wędrówki Szczerbińskiej) jest wyznawcą idei panslawizmu.
I oto, razem z Małgorzatą, znajdujemy się w Kielcach. To miasto - trochę niechcący - jest kolejnym tematem książki. Musiało tak się stać - autorzy to fascynaci Kielc, entuzjaści ich historii. Ten entuzjazm jest zgrabnie wpleciony w opowieść Małgorzaty, przeziera ze stron książki i znacznie ją ubarwia. Pojawiają się postaci, które faktycznie zapisały się - w taki czy inny sposób - w historii miasta: wspomniany już biskup Augustyn Łosiński czy powstaniec styczniowy Władysław Chmurzyński, miejscowy dziwak.

Zamiłowanie, z jakim podchodzą autorzy do historii w ogóle, jest - oprócz postaci Małgorzaty - największym atutem tej książki. Nie jest to bowiem rzecz wybitna, autorom nie udało się miejscami uniknąć patosu i sentymentalizmu. Zrodziła je jednak fascynacja tak ogromna, że te wady - także z drobnymi wpadkami językowymi - można wybaczyć. Trochę trudniej pogodzić się z redakcją - zabrakło mi m.in. przypisów tłumaczących wypowiedzi w języku ukraińskim. Jednak "Małgorzata idzie na wojnę" nie jest typową, naładowaną faktami, książką historyczną, i jako taka powinna się spodobać głównie tym, którzy dopiero zaczynają interesować się historią. Przez swój język, powieść ma szansę trafić do współczesnego nastolatka, który ze zdumieniem odkryje, że już wówczas, u progu Wielkiej Wojny, w przededniu odzyskania niepodległości, toczono spory o wyższości Cracovii nad Wisłą. Albo Wisły nad Cracovią.

„Małgorzata idzie na wojnę" jest pierwszym tomem zaplanowanej przez autorów trylogii.


Recenzent: Magdalena Maciejewska

Jeśli nie zabije go wojna, zrobi to ona

Ma ją poślubić, lecz nie pojawia się w kościele. Rusza z Józefem Piłsudskim, by bić się o wolną Polskę. W oczach Małgorzaty nie znajduje to usprawiedliwienia. Urażona duma i złamane serce pięknej mistrzyni sztuk walki domagają się zemsty. Żadna wojna jej nie powstrzyma.

Awanturnicza i barwna opowieść o losach młodej Małgorzaty Szczerbińskiej, która chcąc ukarać wiarołomnego kochanka, wplątuje się w sam środek walki o wolność Polski.

„Małgorzata idzie na wojnę” to powieść napisana przez dwóch przyjaciół, którzy swoją pasję i zamiłowanie do poszukiwań starych dokumentów spletli z pełną humoru i szaleństwa historią pięknej Małgorzaty. Dziewczyna nie cofnie się przed niczym, aby wymierzyć sprawiedliwość pewnemu kawalerzyście.