Rozbawią nawet największego gbura
Co tu dużo pisać, moja dziesięcioletnia siostra nie lubi czytać książek. Co prawda odziedziczyła w genach miłość do wszelkiego rodzaju tomów, tomisk i tomików, dlatego też w niezrozumiały dla niej sposób książki przyciągają jej uwagę. Jednak nie połknęła jeszcze odpowiedniego bakcyla, który kazałby jej spędzać niezliczone godziny nad lekturą, ignorująca przy tym świat zewnętrzny. Myślę, że nastąpi to prędzej, czy później. Na razie jednak trwa nieustająca walka między Olą a mamą, która próbuje ją zachęcić do czytania lektur szkolnych.
Podczas gdy ja wybierałam się na Targi Książki do Krakowa, siostra zażyczyła sobie, abym przywiozła jej jakąś książkę. Jakąś... Łatwo powiedzieć. Co prawda stoiska pękały w szwach od literatury dziecięcej i młodzieżowej, jednak co można kupić ni to dziecku, ni nastolatce, która sama nie wie, czego chce. Trochę jakby przypadkiem, na stoisku Wydawnictwa Znak, wpadła mi w ręce książeczka autorstwa Michała Rusinka „Wierszyki domowe". Piękna okładka aż prosiła się o zakup tomiku. Otworzyłam zbiorek w przypadkowym miejscu, przeczytałam pierwszy lepszy utwór i byłam już pewna, że to będzie właśnie to! Co najlepsze, autor siedział sobie spokojnie przy stoliczku i podpisywał podsuwane egzemplarze. Ustawiłam się w kolejce. W końcu książka z osobistą dedykacją zobowiązuje do przeczytania.
Jak głosi okładka w tomiku opublikowanych zostało „Sześć i pół tuzinka wierszyków Rusinka". Utwory pogrupowane zostały według pokoi znajdujących się w domu. Każde z pomieszczeń stanowi osobny rozdział, a zamieszczone w nim wierszyki związane są z typowymi sprzętami znajdującymi się w odpowiednim wnętrzu. Rymowani są proste i wesołe. Ogromnym ich plusem jest dowcipny charakter, który rozbawi nawet największego gbura. Dodatkowy atut stanowią przepiękne i kolorowe ilustracje autorstwa Joanny Rusinek (podejrzewam, że zbieżność nazwisk nie jest przypadkowa).
Powiem krótko - siostra wpadła w zachwyt! Przez kilka dni chodziła po domu z książką, zaśmiewające się do łez i czytając na głos wierszyki wszystkim domownikom, nawet wbrew ich woli... Każdy utwór niemal natychmiast zyskiwał miano „czadowego", „superowego" i „ulubionego". No Panie Rusinek, jestem pod wrażeniem, dokonałeś Pan cudu! Za co ja i moi rodzice serdecznie dziękujemy.
Recenzent: Marta Kowalik
Książka wpisana na Listę Skarbów Muzeum Książki Dziecięcej
Domowa wierszykownia według Rusinka.
Próg ciągle podkłada ci nogę? Wyprowadzasz klucz na smyczy? Lubisz śpiewać do prysznica? Oglądasz kręcące się w pralce pranie?
Nasze domowe przedmioty prowadzą w ukryciu podwójne życie. Sprawdź, co robią, kiedy na nie nie patrzysz.
Błyskotliwie ilustrowana przez Joannę Rusinek książka to świetny pomysł na prezent, w którym każdy znajdzie coś dla siebie - dzieci zabawne wierszyki, a dorośli - dopiski z przymrużeniem oka.