Smutny obraz
Książka Michała Olszewskiego "Do Amsterdamu " otrzymała I nagrodę w III edycji konkursu "Znak-Proza" .Ta nagroda jest według mnie w pełni zasłużona, bo obraz młodego pokolenia ukazany w dziewięciu opowiadaniach jest wielce oryginalny, ale i prawdziwy. Wszystkich bohaterów opowiadań łączy pochodzenie z prowincji, a konkretnie z Krótkiego Miasta - jak możemy się domyśleć z Ełku.To pokolenie ludzi u progu życia z jednej strony ma pozornie duże możliwości wyboru drogi życiowej w wolnorynkowej ojczyźnie, lecz w praktyce mimo włożonego wysiłku w staranne wykształcenie rzeczywistość okazuje się wielce beznadziejna. Tak właśnie toczą się losy dilera-dziennikarza - zdobyty fach przynosi rozczarowanie układami, wysokością honorarium i traktowaniem w redakcji. W ostateczności wraca ze stolicy na prowincję i wybiera łatwy zarobek związany z rozprowadzaniem narkotyków.
Pracujący w audycie zdolny ekonomista wprawdzie nieźle zarabia, ale jest dosłownie "wyciskany" przez korporację, a szef z niesmakiem daje mu wolne na pogrzeb babci. Miłka wybiera zaś egzystencję zagraniczną - pracę fizyczną poniżej uzyskanego wykształcenia i wszelkie niewygody emigracjo. Woli jednak to, niż prowincję i życie za niewielkie pieniądze w rodzinnym kraju. Wielu młodych ludzi, rozczarowanych monotonią życia, brakiem perspektyw, sięga po używki - alkohol oraz miękkie, a potem twarde narkotyki i coraz bardziej się stacza. Niektórzy kończą tragicznie jak Szopa. Dla niego tym rajem, "Amsterdamem" był świat narkotyków, dla Miłki zaś Holandia. Młodzież nie jest szczęśliwa w wolnym kraju, o który tak ofiarnie walczyli przedstawicie poprzedniego pokolenia. Tęsknią za mitycznym Amsterdamie, gdzie każdy z nich osiągnąłby to, co nazywa szczęściem.
Smutny to obraz młodych obywateli Krótkiego Miasta - ale i oryginalnie opisany z całym realizmem i tragizmem, bez zbędnego upiększania. Dialogi są napisane młodzieżową gwarą, co jeszcze bardziej oddaje realizm. Nie jest to książka łatwa, nie poprawi nam nastroju i nie odstresuje, ale tym, którzy chcą czasem poznać nieco rzeczywistość prowincji na kartach książki, ją polecę.
Recenzent: Bernadeta Łagodzic-Mielnik
Co tak naprawdę dyktuje wybór między życiem w Warszawie i w Krótkim Mieście? Co oznacza „ucieczka do Amsterdamu” z wstrząsającego tytułowego opowiadania? Kto przywiózł heroinę na prowincję? Bohaterowie są nam bliscy, bo mówią naszym głosem o ważnych w życiu wyborach: miłości, karierze, wierności sobie.
Szukaliśmy dobrej, autentycznej prozy współczesnej. I oto jest.