Tajemniczość, która odpręża i fascynuje

A mowa o książce Sary Addison Allen pt. „Magiczny ogród".

Kobiety z rodu Waverleyów mają nieziemskie przyciąganie do jedynego ich miejsca na ziemi, czyli do domu, w którym się wychowały. A to sprawia, że ich koleje losu układają się w taki sposób, by i tak zaprowadzić je tam skąd pochodzą. Lorelei, Sydney - matka i córka, to one nie chcąc, powracały... Ich scenariusze życia wyglądały niemal identycznie, ale, jak się później okaże, zakończenie historii jednej z nich odmieni życie drugiej.

Kwiaty, zioła, magiczny ogród - to królestwo Claire i jej nieżyjącej już babci. Kolejnych dwóch kobiet, których życiorysy wydawać się mogło powtarzają. Ale znów stanie się coś co odmieni przewidywalność kolejnych wydarzeń.

Dwie główne bohaterki, siostry - z których jedna ucieka przed przeszłością, druga przed przyszłością przełamują własne lęki, by walczyć o szczęście. Jedną przeszłość dręczy zapachem wody kolońskiej, a drugiej przyszłość wskazują kolorowe iskierki.
Ta historia, choć tak bajkowa i nieprawdopodobna ukazuje czytelnikowi, jak wiele w życiu znaczy rodzina. Nawet gdy jest rozłączona przez długie lata, dzieli ją wiele nieporozumień lub niedomówień to jednak wieź, którą ją łączy może przezwyciężyć wszystko.

„Kiedy cieszysz się ze swojego powodu, radość cię wypełnia. Kiedy cieszysz się ze względu na kogoś, radość wylewa się z ciebie".
„Magiczny ogród" z każdą kolejną stroną zachęca, aby go odkrywać, ciekawość i fascynacja sekretem ukrytym przez Addison w typowy dla jej książek sposób wcale nie nudzi, wręcz przeciwnie nie pozwala odłożyć niedokończonej książki na półkę. Bo ma się wrażenie, że ona rzuca w czytelnika pojedynczymi słowami, tak jak jabłonka owocami i nie sposób pozostać obojętnym.

A po jej przeczytaniu nic już nie dziwi, nawet „(...) raport policyjny (...), w którym napisano, że jabłonka przepędziła podejrzanego (...)".
To odskocznia od rzeczywistości pomagająca zrozumieć to co w codzienności powinno się doceniać - rodzinę.