Wiek żelaza
Równiez i "Wiek żelaza" dotknął pewnych strun wrażliwości napiętych do granic podczas jego lektury. To wstrząsające rozliczenie się z dotychczasowego życia kobiety stojącej u progu śmierci, w liście pisanym do córki. Postać umierającej na raka kobiety obrazuje dramatyczną walkę z samotnością, z bólem, wyobcowaniem i światem, w którym dotychczasowe wartości straciły na znaczeniu. Przywołuje myśli przez nas tak skrzętnie ukrywane i wypierane ze świadomości.Główna bohaterka częściowe ukojenie dręczącej jej samotności znajduje u boku kloszarda, bezdomnego kaleki, który jako jedyny towarzyszy jej w ostatnich chwilach. Wcześniej znajomość nauczycielki z żebrakiem przekraczałaby granicę absurdu, w obecnej sytuacji nawiązuje się między nimi osobliwa więź. "Wiek żelaza" to książka trudna, brutalna, ale naprawdę dobra. Dwukrotna nagroda Bookera i nagroda Nobla to według mnie niekwestionowane podsumowanie twórczości Coetzeego. Idea powieści przywołuje mi w pamięci pewien film, który w styczniu tego roku miałam przyjemnośc obejrzeć - "Pora umierać" Doroty Kędzierzawskiej. Równie bolesny, ale jakże śmiertelnie prawdziwy.
Recenzent: Adrianna Zawieja
To powieść zimna, śmiertelnie prawdziwa
Wstrząsające wyznanie umierającej Elizabeth Curren, profesor literatury klasycznej w Kapsztadzie. W liście do córki, który być może nigdy nie zostanie jej dostarczony, kobieta daje świadectwo ostatnich dni swojego życia. Dzieli się bólem schorowanego ciała, rozczarowaniem cywilizacją białego człowieka, a także narastającym strachem przed samotnym odejściem. Eskalacja cierpienia, kwintesencja rozpadu.
Wiek żelaza jest dogasającym wołaniem o miłość.