Mistrz kąśliwego języka powraca
„The Times" ogłosił go jednym z 50 największych brytyjskich pisarzy po 1945 roku. Zadie Smith czytała go z wypiekami na twarzy. Jego książki przełożono na 36 języków. W Znaku premiera „Ostatniego słowa" Hanifa Kureishiego oraz wznowienie jego debiutanckiej powieści „Budda z przedmieścia".
Kureishi urodził się w Bromley w południowym Londynie, wie więc, jak wygląda życie na przedmieściach. Jako syn Hindusa i Angielki nigdy nie miał łatwego życia. Od dzieciństwa stykał się także z uprzedzeniami rasowymi i dyskryminacją. Karierę literacką Kureishi zaczął jako... pisarz porno. Tworzył pod pseudonimem Antonia French. Nie stronił jednak od sztuki wyższej. Pisał sztuki teatralne, jeszcze przed ukończeniem 18. roku życia trafił do Royal Court Theatre. Od początku swojej kariery umiejętnie łączył kulturę rozrywkową z rozrywką intelektualną, radośnie wskoczył więc do mainstreamu popkultury. Po głośnym debiucie literackim - książce „Budda z przedmieścia" - zainteresował się kinem. Na podstawie scenariuszy Kureishiego powstało wiele filmów. Skandal wywołała adaptacja filmowa jego powieści „Intymność", nagrodzona Złotym i Srebrnym Globem.
Gdyby nie debiut Hanifa Kureishiego „Budda z przedmieścia", nie byłoby „Białych zębów" i innych rewolucyjnych książek Zadie Smith. Kiedy Kureishi wydał swój debiut, zbuntowana Zadie siedziała jeszcze w szkolnej ławce. Wspomina to tak: „Po naszej szkole krążyła kontrabanda wszelkiej maści: papierosy, narkotyki, pisemka dla panów, nieprzyzwoite filmy wideo, od czasu do czasu pamiętnik jakiegoś bidulka - książki jednak nie należały do towarów rozchwytywanych. Wszystko zmienił „Budda z przedmieścia". (...) Chodziły słuchy, że w książce znajduje się pożyteczny ustęp masturbacyjny z opisem orgii, gdzieś w okolicach strony 200 (śmiało, proszę sobie sprawdzić, ja poczekam) i przyznaję się bez bicia, że pognałam do najbliższej księgarni WH Smith głównie z tego powodu".
Zadie Smith planowała jedynie sprawdzić krążące plotki i co najwyżej przekartkować książkę. Nie mogła się oderwać. Kupiła „Buddę...", przysiadła na murku szkolnego boiska, opuściła wszystkie lekcje, ale nie wstała, dopóki nie przeczytała książki do końca, z wypiekami na twarzy oczywiście. Jak przyznaje: „Kureishi okazał się pewnego rodzaju prorokiem. I wywarł ogromny wpływ na całe pokolenie pisarzy, łącznie ze mną rzecz jasna".
W „Ostatnim słowie" Hanif Kureishi snuje zabawną opowieść o władzy i manipulacji, seksie, sztuce i próbie wykreowania siebie. Zdaniem krytyków i czytelników to jego najlepsza książka od czasów „Buddy z przedmieścia".
Pisarz ironicznie komentuje otaczającą go rzeczywistość, nie pomijając siebie. Drwi ze swojego rozdmuchanego ego, spuszczonej ze smyczy chuci i szaleństw młodości. Wraz z wiekiem autor zyskał autoironię, lecz nie stracił młodzieńczej zapalczywości. W 2013 roku Kureishi zaczął uczyć kreatywnego pisania na wydziale Kingston University w Londynie. Jednak potem publicznie stwierdził, że takie kursy to „strata czasu". Nie powstrzymał się też od komentarza, że 99,9 procent jego studentów to beztalencia... Nie bez powodu Harry, bohater „Ostatniego słowa", młody pisarz, mający stworzyć biografię Mamoona, trzęsie się ze strachu, że jeśli mu się to nie uda, skończy w jakieś beznadziejnej szkółce, wykładając tajniki kreatywnego pisania...
Prasa o „Ostatnim słowie"
„The Independent": To Kureishi w swoim najlepszym, szelmowskim i przewrotnym wydaniu.
„Irish Examiner": Trzymająca w napięciu, nieco skandalizująca, mroczna, lecz zabawna opowieść.
„London Evening Standard": Wybitnie zabawna, komiczna powieść.
„The Times": Niezwykle żartobliwa książka (...) rozwiązującą
jedną z najważniejszych zagadek literatury, a do tego skreślona ręką mistrza w swoim fachu.
„Mail on Sunday": Wspaniała lektura! Wyraziści bohaterowie,
skomplikowana fabuła i elektryzujące dialogi. (...) Ostatnie słowo to niezwykle interesująca powieść, jedna z jego najlepszych.
„Independent on Sunday": Najlepsza powieść Kureishiego od
czasów „Buddy z przedmieścia" (...) Koronny dowód na to, że pisarz może być artystą. Przekazuje pewną prawdę, dzięki której lektura jest zarówno ważna, jak i przyjemna.
„Literary Review": To powieść o tym, jak powstaje biografia. O presji oczekiwań, której podołać musi jej autor zarówno jako pisarz, jak i naukowiec, pokonując przeszkody na drodze do celu. (...) Znajdziecie tu sporą dawkę autoironicznego humoru, a wybujałe ego Mamoona urasta do granic możliwości.
„The Herald": Diabeł tkwi w literaturze - zdaje się mówić Kureishi. W Ostatnim słowie, zanurzonym w klimacie dzieł Swifta i Hogartha, diabelskich sztuczek jest aż nadto. To byłaby mroczna opowieść o rozpadających się więziach i sprzedajnej wyobraźni, gdyby nie wytrawna złośliwość tej satyry.