Wydawnictwo Znak - Dobrze nam się wydaje

23.10.2015

Nasza znękana część Europy

Publikujemy dziś w całości artykuł znakomitego publicysty tygodnika „Polityka" Adama Krzemińskiego traktujący o najnowszej książce Timothy'ego Snydera „Czarna ziemia. Holokaust jako ostrzeżenie". Recenzja ukazała się w numerze 41. tygodnika (7.10-13.10.2015).

Timothy Snyder w swej najnowszej książce „Czarna ziemia. Holokaust jako ostrzeżenie", obawia się, że w dzisiejszym świecie mogą wrócić odruchy z lat 30., kiedy powojenne frustracje, depresja ekonomiczna i totalitarne ideologie otworzyły drogę do ludobójstwa na „skrwawionych polach" Europy Środkowo-Wschodniej.

Jak wiadomo, w pewnych rejonach geograficznych uznaje się Żydów za powszechne zagrożenie. „Podobny los może spotkać muzułmanów, gejów lub inne grupy, które można skojarzyć ze zmianami w skali ogólnoświatowej. Zmiana klimatu jako problem lokalny może poskutkować lokalnymi konfliktami, natomiast jako kryzys globalny może stworzyć zapotrzebowanie na globalne ofiary".
Zmiany klimatyczne w Afryce i wyścig do afrykańskich surowców łatwo mogą być zapalnikiem kolejnych czystek etnicznych, jak to w latach 90. miało już miejsce w Rwandzie, Somali czy w saharyjskim Sahelu. Afryka może także stać się areną globalnej rywalizacji ideologicznej z Chinami, których przywódcy mogą dojść do wniosku, że nie są w stanie wyżywić swojej ludności i potrzebują nowego Lebensraumu - nie dla chińskiego osadnictwa, lecz dla importu żywności. Już „podczas związanej z klimatem wojny domowej, która wybuchła w 2003 roku w Sudanie, władze Chin dowiodły, że są skłonne wspierać masowych morderców, gdy wydaje się to korzystne dla ich inwestycji". Na szczęście - dodaje Snyder - chińscy przywódcy nie opierają się, jak Hitler, rozwiązaniom naukowym sprzecznym z ideologią, finansują badania nad technologiami ekologicznymi mogącymi złagodzić zmiany klimatyczne i obawy o żywność i wodę.
Gorzej z Rosją. Jej władze opierają swój budżet na eksporcie surowców przyspieszających efekt cieplarniany. Być może też dlatego w Rosji silniejsze niż w Chinach są nastroje katastroficzne i większa pokusa znajdowania kozła ofiarnego. Równocześnie w 2013 r. ruszyło nowe rosyjskie przedsięwzięcie kolonialne. Aneksję Krymu i „hybrydową wojnę" na wschodniej Ukrainie rosyjscy propagandyści uzasadniali podobnie jak Hitler i Mołotow rozbiór Polski w 1939 r. Ukraińcy to gatunek niższy od Rosjan. A Ukraina to podtrzymywany przez Unię i USA sztuczny twór bez własnej historii, kultury i języka. Ta oparta na wojnie etnicznej doktryna przygotowuje grunt pod destrukcję państwa będącego celem agresji, a jego obywateli sprowadza do bytów etnicznych, których interesy są określane za granicą.
W Europie Wschodniej druga wojna światowa może przekształcić się z przestrogi w pouczający precedens, obawia się Snyder. „W 1939 roku Stalin zawarł sojusz z Hitlerem, czyli ówczesną europejską skrajną prawicą, sądząc, że w ten sposób doprowadzi Europę do samozniszczenia. Wyobrażał sobie przy tym, że Niemcy i ich zachodni sąsiedzi zaczną walczyć ze sobą, wzajemnie się unicestwiając. Putin wydaje się dokonywać podobnej kalkulacji. Tak jak celem sojuszu z Hitlerem w 1939 roku miało być zwrócenie najbardziej radykalnej siły na kontynencie przeciw samej Europie, tak rosyjskie wsparcie dla europejskiej skrajnej prawicy ma sparaliżować oraz rozbić najbardziej pokojowy i dostatni organizm początku XXI wieku, czyli Unię Europejską. W 2014 i 2015 roku Putin zrehabilitował pakt Ribbentrop-Mołotow - porozumienie między nazistowskimi Niemcami a Związkiem Radzieckim, które wywołało II wojnę światową i stworzyło część warunków do zaistnienia Holokaustu".
Ale i Ameryka nie jest według Snydera po słonecznej stronie przyszłości. „Niezrozumienie relacji między władzą państwową a masowym mordem legło u podstaw powszechnego na początku XXI wieku amerykańskiego mitu o Holokauście, zgodnie z którym Stany Zjednoczone ratowały ludzi przed ludobójstwem dokonywanym przez aroganckie państwa. Zgodnie z tym rozumowaniem zniszczenie państwa niosło ratunek, a nie zagrożenie. Stany Zjednoczone przyczyniły się oczywiście do zniszczenia reżimów niemieckiego i japońskiego w 1945 roku, ale też zaangażowały się w odbudowę struktur państwowych. Jednym z błędów inwazji na Irak w 2003 roku było przekonanie, że zmiana reżimu musi mieć charakter twórczy. Zgodnie z tą teorią zniszczenie państwa oraz jego elity rządzącej miało przynieść wolność i sprawiedliwość. W rzeczywistości zdarzenia, do których doszło w wyniku nielegalnej amerykańskiej inwazji na suwerenne państwo, potwierdziły jedną z przeoczonych lekcji II wojny światowej".

Hitler przeciw państwu
Snyder jest dziś po obu stronach Atlantyku takim tłumaczem dziejów najnowszych naszej części Europy, jakim po 1989 r. był Timothy Garton Ash. To nie tylko zmiana pokoleniowa, lecz także pola widzenia. 60-letni dziś Ash komentował na gorąco „refolucję" (to jego sformułowanie) w krajach radzieckiego bloku i przezwyciężanie Jałty. Natomiast Snyder, który był zresztą doktorantem Asha, właśnie ukończył 46 lat i jest historykiem towarzyszącym zmaganiom Ukrainy z geopolityczną kontrrewolucją Putina. Wyjaśnia Zachodowi okrutną historię tej części Europy, która w XIX w. była peryferiami trzech imperiów, a w latach 30. i 40. XX w. „ziemią skrwawioną" - miejscem stalinowskiego i hitlerowskiego ludobójstwa.
W wydanej w 2003 r. „Rekonstrukcji narodów. Polska, Ukraina, Litwa, Białoruś 1569-1999" Snyder pokazywał „ewolucję idei narodowych, przyczyny czystek etnicznych i warunki pojednania". A wydane w 2010 r. „Skrwawione ziemie. Europa między Hitlerem a Stalinem" - przetłumaczone już na 20 języków, także na rosyjski - zwracały uwagę na „zapomnianą, źle zrozumianą lub błędnie zapamiętaną część historii" Europy Środkowo-Wschodniej. Książka była nagradzana, ale też krytykowana za zbytnie akcentowanie polskiego losu, podwójnej okupacji kraju przez Hitlera i Stalina od 1939 r., za niedocenianie wschodnioeuropejskiego antysemityzmu i zbyt łatwe przeskakiwanie nad faktem, że Armia Czerwona wprawdzie w sojuszu z Wehrmachtem rozpoczęła okupację Polski, ale jednak od 1941 r. ponosiła główny ciężar walk z III Rzeszą i w 1944 r. była „wyzwolicielem, który nie przyniósł wolności", narzuciła władzę komunistyczną, ale położyła kres nazistowskiemu ludobójstwu.
„Czarna ziemia" (2015 r.) jest odpowiedzią na tę krytykę. Snyder starannie przeczytał „Mein Kampf" jako antybiblię XX w. Hitler nie był tradycyjnym antysemitą wychowanym przez chrześcijański antyjudaizm i powszechne w pierwszej połowie XX w. uprzedzenia. Był rasistą ekologicznym, opętanym wizją globalnej anarchii ras. Żydzi byli dla niego zwyrodniałą antyrasą, globalną infekcją. Zamiast walczyć o byt, opanowali świat sprzecznymi z naturą ideami, chroniącymi słabych przed silnymi - spisanymi prawami, chrześcijaństwem, umową społeczną, solidarnością klasową, prawami człowieka. I jeśli ludzie mają stać się ludźmi, pisał Hitler, to muszą wrócić do swej natury. Rasy się nawzajem zabijają, zagładzają i wydzierają sobie terytoria. Ponieważ Niemcy ze swego terytorium się nie wyżywią - w imię natury Hitler kwestionował postęp w rolnictwie, a jego ideolodzy „żydowską" teorię względności - więc muszą zdobyć czarnoziemy Ukrainy i powalić Rosję. Jeszcze nie są narodem panów, ale staną się nim, gdy zlikwidują Żydów, a ze Słowianami postąpią tak, jak Amerykanie z Indianami na wielkich równinach.
Nie znajduje Snyder w „Mein Kampf" klasycznego imperialisty, który dalekowzrocznie buduje potęgę państwa. Państwo było dla Hitlera abstrakcją - żydowskim wynalazkiem. Wzmacniał swoją władzę, ale osłabiał instytucje państwowe. W Rzeszy dublował je i ubezwłasnowolniał. Tereny podbite niszczył, tworząc strefy prawnej anarchii. Nie jest Hitler także klasycznym nacjonalistą, bo ani państwa, ani narodu nie uważał za trwałą wartość. Rumuni, wkraczając razem z Wehrmachtem do ZSRR w 1941/42, wymordowali 300 tys. „tutejszych" Żydów, ale po 1943 r. Antonescu zaczął chronić rumuńskich Żydów, by przygotować zmianę frontów. To była część polityki. U Hitlera od 1941 r. nie było polityki, było tylko rasowe posłannictwo. Gdy Niemcy zaczęły przegrywać wojnę, wydał rozkaz, by stosować taktykę spalonej ziemi. Nacjonalista nie skazuje swego kraju na zniszczenie za to, że krajanie nie spełnili jego oczekiwań. Tak postępuje anarchista.
„Najwyższym celem istot ludzkich" nie jest „zachowanie jakiegoś państwa czy rządu, ale zachowanie gatunku" - głosił „Mein Kampf". I tak samo argumentował Carl Schmitt, koronny filozof prawa w III Rzeszy: idea państwa ograniczonego zewnętrznymi normami prawnymi jest fikcją stworzoną po to, by powstrzymać silnych. Stąd główna teza Snydera w „Czarnej ziemi", że nie tyle tradycyjny antysemityzm w krajach Europy Środkowo-Wschodniej, ile zniszczenie tamtejszych państw oraz spowodowana przez to deprawacja ludzi poddanych od września 1939 r. podwójnej okupacji przez III Rzeszę i ZSRR były podstawowym warunkiem uruchomienia spirali ludobójstwa, w której obok SS i niemieckiej policji uczestniczyło także setki tysięcy czynnych i biernych kolaborantów. Jeśli w Estonii nie przetrwał żaden Żyd, a w Danii większość się uratowała, to nie dlatego, że Estończycy byli antysemitami, a Duńczycy nie, lecz dlatego, że w Danii niemiecki okupant pozostawił państwu duńskiemu duży margines swobody działania, a w Estonii najpierw Stalin, a potem Hitler - żadnego.
Hitler wykorzystywał narodowe frustracje, manipulował uczuciami narodowymi. I na poziomie taktycznym działał racjonalnie, ale zarazem żył w „rzeczywistości alternatywnej", co do grudnia 1941 r. pomagało mu obchodzić reguły gry i odnosić sukcesy. Zarazem żył w świecie własnych fikcji. Sojusz Churchilla i Roosevelta ze Stalinem uznał za potwierdzenie swojej tezy o światowym spisku żydowskim. I od klęski pod Moskwą ostateczne rozwiązanie kwestii żydowskiej - wymordowanie dostępnych Żydów - stało się jego jedyną polityką totalną. Od początku nie myślał o przebudowie Niemiec, lecz o przyszłej rewolucji, którą umożliwi wojna. I z tej perspektywy - tłumaczy Snyder - lata 30. nabierają sensu. Wehrmacht ma sens jako narzędzie niszczenia innych armii. SS ma sens jako narzędzie niszczenia innych państw. A obozy koncentracyjne mają sens jako model rządzenia na terenach podbitych.

Resztki prawa i anarchia
W III Rzeszy lat 30., gdzie jeszcze istniały resztki państwa prawa, Żydów dyskryminowano, szykanowano, urządzano pogromy i kilkuset zabito. Ale masowe morderstwo stało się możliwe dopiero po destrukcji państw - przy czym na terenach wchłoniętych w 1939 r. przez ZSRR podwójnej, najpierw przez sowietów, a potem przez Wehrmacht i SS - możliwe stało się wysłanie niemieckich Żydów na wschód. W Wiedniu było wielu antysemitów, ale wiedeńskich Żydów wymordowano na Białorusi. Oto kluczowa i nowatorska teza Snydera - to nie tradycyjny antysemityzm doprowadził do Holocaustu, lecz stworzenie na wschodzie strefy anarchii, gdzie masowe zabijanie było możliwe.
Podobnie jak w „Skrwawionych ziemiach", Snydera interesują zarówno ofiary hitlerowskiego i stalinowskiego ludobójstwa, jak i sprawcy. Einsatzgruppen SS mordowały Żydów już we wrześniu 1939 r. w Polsce, ale ich głównym celem była likwidacja polskiej warstwy przywódczej. Jednak od napaści na ZSRR latem 1941 r. ich zadaniem było uruchomienie fali antysemickich pogromów od Łotwy po Ukrainę, do których wciągana jest miejscowa ludność - Żydzi są przedstawiani jako agenci i beneficjenci komunizmu, a udział w „zemście" - jako zasłużenie się Rzeszy, które może doprowadzić do odzyskania narodowej autonomii. Snyder podkreśla, że mimo Jedwabnego i podobnych pogromów na Podlasiu ten mechanizm nie sprawdził się na polskich terenach i po najeździe na Polskę w 1939 r. oraz po praktyce okupacyjnej w Generalnym Gubernatorstwie trudno było kusić Polaków odbudową polskiej państwowości. Polska kolaboracja: donosy, szantaż, sąsiedzkie samosądy, była indywidualna, podczas gdy w krajach bałtyckich i na Ukrainie Einsatzkommanda SS rekrutowały oddziały pomocnicze.
Na przykładzie łotewskiego masowego mordercy Viktorsa Arajsa Snyder pokazuje, jak kilkakrotne rozbicie struktur państwowych na „czarnej ziemi" deprawowało funkcjonariuszy aparatu państwowego. Przed wojną Arajs studiował prawo i był policjantem. Za władzy radzieckiej skończył studia, pisząc pracę o stalinowskiej konstytucji i deklarując sympatie komunistyczne. Po wejściu Niemców w 1941 r. wstąpił do SS. Po wojnie został w Niemczech skazany na dożywocie. Nie brakowało też radzieckich urzędników, długoletnich członków partii, którzy np. w Charkowie współpracowali z Niemcami. A po 1944 r. odwrotnie. Gdy radziecka okupacja zniszczyła legalne ukraińskie partie polityczne i zdyskredytowała radykalną ukraińską lewicę, pisze Snyder, to niemiecka okupacja zaoferowała tysiącom młodych Ukraińców - „z których część służyła już wcześniej pod rozkazami NKWD jako milicjanci oraz pomagała w deportacji Polaków i innych - przeszkolenie w zabijaniu Żydów i innych. Wreszcie przewidywany powrót władzy sowieckiej, którą na przełomie 1942 i 1943 roku reprezentowali sowieccy partyzanci, wypchnął tych policjantów i innych do lasu - niektórych do sowieckiej partyzantki, a innych do UPA".
W „Czarnej ziemi" Snyder omawia także postawy „zbawców", „partyzantów Boga i człowieka" oraz „garstki sprawiedliwych", którzy znaleźli w sobie i otoczeniu siłę oporu. Jednak jego kluczowym punktem jest analiza demoralizujących skutków rozbicia państw. W państwach zależnych od Niemiec, ale formalnie suwerennych - jak Bułgaria czy Dania - żydowscy obywatele mieli największe szanse przeżycia. W krajach okupowanych w całości, lub jak Francja częściowo, ale mających własny aparat państwowy, wydawani SS byli Żydzi bezpaństwowi, natomiast właśni obywatele byli szykanowani, ale chronieni, również dlatego, że był to akt suwerenności państwowej. Sytuacja się zmieniała, gdy próbowały - jak w 1943 r. Włochy czy w 1944 r. Węgry - zmienić front. Węgierscy urzędnicy wydawali węgierskich Żydów Niemcom, a węgierscy faszyści topili ich w Dunaju, gdy kraj znalazł się pod niemiecką okupacją.

Ludobójstwo dzisiaj
Dla zachodniego czytelnika „Czarnych ziem" odkrywcza powinna być szczegółowa analiza polityki wewnętrznej i zagranicznej Berlina, Warszawy i Moskwy w latach 30. Snyder rozbija wiele utartych stereotypów. Podkreśla, że pierwszymi czystkami etnicznymi w tej części Europy był świadomie sprowokowany przez Stalina w latach 30. Wielki Głód na Ukrainie i wymordowanie w pasie przygranicznym 100 tys. Polaków na radzieckiej Ukrainie i Białorusi oskarżonych o szpiegostwo na rzecz Polski. Snyder pokazuje następnie, jak rozbieżna - mimo antysemickich nastrojów w Polsce - była polityka II RP i III Rzeszy w „kwestii żydowskiej". Tak wymarzony dziś przez Piotra Zychowicza „pakt Ribbentrop-Beck" - zwasalizowanie Polski we wspólnym ataku na ZSRR - był całkowicie iluzoryczny, ponieważ w myśleniu polskich elit wartością nadrzędną była suwerenność państwa, a w myśleniu Hitlera - niszczenie państw w tej części Europy i rasowy podbój na wschodzie. I dlatego realny - choć na krótko - był pakt Ribbentrop-Mołotow, ponieważ obaj dyktatorzy nie uznawali prawa międzynarodowego za wartość nadrzędną, a państw sąsiednich za pełnoprawne podmioty. Dla obu priorytetem na terenach zaanektowanych w 1939 r. było niszczenie dotychczasowych elit politycznych i gospodarczych oraz deprawacja tamtejszych społeczeństw poprzez terror, sankcjonowanie bezprawia i likwidacja kolejnych grup ludności. Ten sojusz okazał się o tyle krótkotrwały, że dla Hitlera nadal nadrzędnym celem był kolonialny podbój „przestrzeni życiowej".
Tezę Snydera amerykańscy recenzenci uznają w pewnej mierze za trafną. Jednak podobnie jak po „Skrwawionych ziemiach" zarzucają lekceważenie ideologicznego antysemityzmu Hitlera i żywiołowego w Europie Środkowo-Wschodniej. Paraliżuje ich zapewne podtytuł „Holokaust jako historia i ostrzeżenie". W wydaniu niemieckim będzie on brzmiał ostrzej z wyraźnym akcentem na przyszłość „Dlaczego Holokaust może się powtórzyć". Historia ostrzega, że to, co było, może się powtórzyć - naciska Snyder, który w ostatnim rozdziale - pod wpływem hybrydowej wojny na Ukrainie, rzezi „ekologicznych" w Afryce, destrukcji państw arabskich (również w wyniku wojny w Iraku) i wreszcie chińskiej żarłoczności na zasoby naturalne opisuje ludobójcze odruchy na terenach, na których niszczone są lub rozpadają się struktury państwowe.

Timothy Snyder

Czarna ziemia. Holokaust jako ostrzeżenie

Tłumaczenie: Bartłomiej Pietrzyk

Najnowsza Książka Timothy’ego Snydera – autora bestsellerowych skrwawionych ziem

ZBRODNIA NA MIARĘ HOLOKAUSTU MOŻE POWTÓRZYĆ SIĘ DZIŚ
Zagładę Żydów przedstawia się jako tragiczny skutek szaleństwa jednego człowieka. Jak to możliwe, że Hitler pociągnął za sobą masy zwykłych obywateli? Przyzwyczailiśmy się myśleć, że Holokaust to przeszłość. Aż do teraz…
Zdaniem wybitnego historyka nie dostrzegamy realnego zagrożenia, przed którym stoimy teraz. Początek XXI wieku, z niepokojami w różnych rejonach ziemi, zatrważająco przypomina świat, który zrodził Hitlera. Strach przed obcymi, lęk o materialny byt, nienawiść i pogarda, których dziś jesteśmy świadkami, to poważne sygnały ostrzegawcze.
Timothy Snyder prezentuje przełomowe wyjaśnienie największej zbrodni XX wieku. Jak nikt dotąd przejrzyście opisuje zjawiska, które doprowadziły do Zagłady. Uwzględnia także perspektywę Polaków. Im lepiej poznajemy Holokaust, tym bardziej staje się on przerażający.
Czarna ziemia to książka pasjonująca i mądra, oparta na nieznanych dotąd źródłach. W przystępny sposób syntetyzuje dotychczasową wiedzę o Holokauście, jednocześnie wprowadza zupełnie nową perspektywę. Obowiązkowa lektura dla wszystkich, którzy próbują zrozumieć mechanizmy rządzące światem. Kiedyś i dziś.

Timothy Snyder – wybitny amerykański historyk, profesor Uniwersytetu Yale, znawca historii Europy Środkowej i Wschodniej. Doktorat uzyskał w Oksfordzie, przebywał również na stypendiach w Paryżu, Wiedniu, Warszawie i Harvardzie. Członek Instytutu Nauk o Człowieku w Wiedniu. Biegle mówi w kilku językach, w tym po polsku. Jako autor bestsellerowych książek słynie z nowatorskiego spojrzenia na podejmowane tematy.