Nielegalne myśli, niebezpieczne słowa. Przeczytaj fragment książki Maleo
Davida poznałem w 1987 roku w Jarocinie. (...) Poszła plota, że przy kościele zagra amerykański zespół zakazany przez władze. Nie ma oczywiście lepszej reklamy dla czegokolwiek, niż tego zakazać. Wszyscy przyszli na ten występ. Po raz pierwszy widziałem No Longer Music. Goście mieli niesamowity wygląd, totalnie westowy: irokezy, skóry - to robiło wrażenie. Grali prostego punka, a David Pierce przez tłumaczkę mówił różne rzeczy, które z początku mi się nie podobały. Myślałem sobie: „Kurde, po co gada jakieś bzdury, zamiast grać?". A on mówił o Bogu.
Podczas tego koncertu w pewnym momencie poczułem, że to, co mówił David, to nie są tylko słowa - coś dotknęło nie mojego umysłu, lecz mojego serca. Biła z tego wielka moc. Czułem, że ponad tym, co David mówi, jest coś więcej - jakaś Obecność. (...) Kiedy na końcu David zaprosił ludzi do oddania życia Jezusowi, trwała we mnie walka. Wiedziałem, że nie wierzę w Boga, ale jednocześnie myślałem: „Jeżeli to jest prawda, to zaryzykuję".
(...) Dwa lata później zmarł tragicznie mój najlepszy przyjaciel Bartek System. Przeżywałem potworny ból serca, czułem dosłownie, jakby ktoś wyrwał część mnie. Wtedy przyszedł do mnie kumpel Krzysio Rybka i zaproponował mi wzięcie kwasa. Mówił, że ma najczystsze LSD na świecie, totalnie mocne kwasy ze Szwajcarii, takie, które nie były produkowane na prywatny użytek, tylko na potrzeby jakichś eksperymentów. Słyszałem, że bywają takie, a kiedyś natknąłem się na film o eksperymentach przeprowadzanych na żołnierzach państw Układu Warszawskiego w latach pięćdziesiątych (...).
Byłem w takim stanie, że powiedziałem: „OK". Zarzuciliśmy kwasy na Ochocie, na cmentarzu żołnierzy sowieckich, pochowanych bez żadnych sakramentów, przy fallicznych pomnikach stalinowskich. Zjadłem końską dawkę i wkrótce zaczęły się dziać dziwne rzeczy.
Wróciłem do domu, Ela była u rodziców, więc byłem sam. Przyszedł do mnie młody chłopak, skinhead, który od jakiegoś czasu się koło nas kręcił, czasem nas odwiedzał. Miał wielkie oczy i długie rzęsy, a na palcach obu rąk wytatuowane napisy „EVIL" i „LOVE". Był bardzo otwarty. Gadaliśmy z nim, trochę go nawracaliśmy, a on powoli odwracał się od skinów, chciał zerwać z tym środowiskiem. Kiedy przyszedł, zacząłem robić z nim dziwne eksperymenty mentalne. Wydawałem mu w myślach rozkazy, na przykład żeby mi przyniósł wodę albo coś sprzątnął - i on to robił, bez komendy werbalnej. Odkryłem, że mam po tym szwajcarskim kwasie niesamowitą moc, i zacząłem się tym bawić. Ale w miarę jak coraz bardziej w to wchodził, robiło się coraz gorzej.
Poszedłem do łazienki, spojrzałem w lustro i normalnie zobaczyłem w nim demona. Totalnie się przeraziłem. Poczułem nagle, że chwyta mnie paraliż, lodowaty szpon ściska mi serce, że kompletnie odpływam, umieram. I właśnie wtedy sobie przypomniałem, że parę lat wcześniej w Jarocinie oddałem życie Jezusowi. Nie mogłem już mówić, ale pojawił się we mnie wewnętrzny krzyk: „Jezu, ratuj!". Desperacko krzyczałem gdzieś w środku, z wnętrzności. Wówczas ten szpon zaczął puszczać, powoli to straszne uczucie odchodziło. Więc już normalnie, głośno wołałem do Jezusa. Zdałem sobie sprawę, że jestem uratowany, jakbym dostał nowe życie.
Maleo po raz pierwszy o podwórkowych akcjach, muzycznych rewolucjach i spotkaniach face to face z Bogiem i szatanem
NIELEGALNE MYŚLI, NIEBEZPIECZNE SŁOWA
Urodzony buntownik, zawsze na przekór systemowi. Od dziecka szukał wolności i znajdował ją w muzyce. Przez trzydzieści lat na scenie pozostał sobą.
Od hardcore’owych początków przez kultowe festiwale i koncerty ku rosnącej popularności. Narkotykowe eksperymenty, duchowe poszukiwania i nadnaturalne doświadczenia. Trasa na Jamajce, wędrówki po Indiach i zaangażowanie w misje w Afryce. To opowieść na najwyższych obrotach!
Darek Malejonek – jeden z najbardziej rozpoznawalnych muzyków polskiej sceny reggae. Wokalista, gitarzysta, członek legendarnych zespołów: Kultura, Izrael, Moskwa, Armia, Houk, 2Tm2,3 i Arka Noego, założyciel i lider Maleo Reggae Rockers. Poznasz go po dredach i niepodrabialnej charyzmie.