Wydawnictwo Znak - Dobrze nam się wydaje

Sprawiedliwi zdrajcy. Sąsiedzi z Wołynia

Jak sąsiad z sąsiadem

W ciągu ostatnich miesięcy medialną i polityczną burzę wywołało pojawienie się na ekranach kin filmu Wojtka Smarzowskiego ,,Wołyń". Reżyser pokazał w nim historię polskiej dziewczyny, która wraz z rodziną o wiele starszego męża i swoim nieślubnym dzieckiem stara się uciec przed banderowcami. Dziewczyna desperacko próbując przeżyć, staje się niemym świadkiem bestialskich morderstw niewinnych osób, w tym kobiet i dzieci. Obraz Smarzowskiego jest brutalny, pełen drastycznych szczegółów, ale zachowujący czarno-białą wizję świata. Chociaż pojawiają się także postaci, które łamią ten schemat, to film jednoznacznie wskazuje, kim są oprawcy, a kim ofiary.

Jednakże przed premierą filmu ukazała się książka, która rzuca zupełnie inne światło na rzeź wołyńską.
„Sprawiedliwi zdrajcy" Witolda Szabłowskiego to książka niezwykła, którą powinien znać każdy Polak i Ukrainiec, chcący się dowiedzieć o historii swego narodu. Wbrew pozorom autor nie szuka sprawiedliwości, nie chce piętnować ludność Ukrainy mianem ludobójców, morderców niewinnych Polaków. Nie szuka odwetu na sprawcach tego mordu, ani nie dąży do przeprosin ze strony rządu. Autorowi chodzi przede wszystkim o pokazanie faktów. Dlatego postarał udać się w tamto miejsce i znaleźć świadków minionych wydarzeń, którzy zgodzili się wrócić pamięcią do tych strasznych i pozbawionych człowieczeństwa czasów. To właśnie dzięki ich relacji, można powiedzieć, że z pierwszej ręki, dowiadujemy się o brutalnych i pełnych przemocy atakach banderowców na Polaków zamieszkujących ukraińskie wsie. Jednakże istnieje także druga strona: wśród ludności Wołynia były także osoby, które z narażeniem życia starały się pomóc Polakom w ucieczce. I to właśnie o takich ludziach jest ta książka. To opowieść o Ukraińcach, którzy ukrywali Polaków po piwnicach i którzy starali się w czasach terroru przywrócić wiarę w człowieczeństwo i w zwykłą ludzką dobroć. Bo świat nie jest jedynie czarny i biały. Nie ma również ludzi tylko złych (banderowcy) i tylko dobrych (niewinni Polacy). W czasie wojny zapomina się o wszelkich zasadach moralnych, a granice między dobrem a złem zacierają się bardzo szybko. Prawdą są słowa Szabłowskiego, że ,,nie morduje nacja ani religia. Mordować może człowiek i to człowieka należy winić".
„Sprawiedliwi zdrajcy" to wstrząsający reportaż, bez ogródek ukazujący wydarzenia wołyńskie. To książka patchworkowa złożona z kilku kawałków materiału - opowieści świadków tych wydarzeń. Klamrą spinającą ten wielogłos jest historia małej Hani, która została przygarnięta przez ukraińską rodzinę. Mimo że cała wioska wiedziała o znajdującej się wśród nich polskiej dziewczynce, nikt nie zdradził tożsamości dziecka. O swoim pochodzeniu Hania dowiedziała się jako dorosła kobieta. I wtedy w jej życie wkracza Szabłowski, który decyduje się pomóc w ustaleniu tożsamości jej rodziców.
Mimo podtytułu „Sąsiedzi z Wołynia" autor nie ogranicza się tylko do opowieści o Ukraińcach. Opisuje także losy ukrywających się przez wiele miesięcy Żydów oraz punkt widzenia Czechów, który reprezentuje pastor. Duchowny oskarża Polaków o wyniosłość i pogardę dla Ukraińców, którą pokazywali poprzez ciągłe utrudnianie im życia.
Książka niesie pewne pokrzepienie, gdy ukazuje dobroć wołyńskich sąsiadów ratujących Polaków, ale jest także reportażem poruszającym kwestię ksenofobii. Spróbujmy wyobrazić sobie, że mieszkamy we wsi wraz z mordercami naszych bliskich. Jak czulibyśmy się, gdyby nasi sąsiedzi, którzy zawsze z nami rozmawiali o codziennych sprawach, nagle okazali się naszymi oprawcami? Jakie straszne byłoby życie obok dwóch grup ludzi, którzy z jednej strony pomagają i chronią, a z drugiej - zabijają sąsiadów, bo należą do innej nacji. Jeśli myślicie, że po wojnie atmosfera ucichła, to możecie się mylić. Co prawda ,,sąsiedzi" nadal mieszkali obok siebie. Ale pojawiły się także rodziny zamordowanych, które szukały ich grobów. Czekała na nich wrogość i cisza - nie usłyszeli przeprosin, a nawet musieli zmagać się z niechęcią. Niechęcią ludzi, którzy do tej pory trzymali skradzione Polakom przedmioty i w spokoju popijali herbatę ze zrabowanych szklanek. A co się stało z mogiłami? Leżą odłogiem, są omijane przez miejscowych lub wysypuje się na nich śmieci. Taki jest sąsiedzki krajobraz.
Po lekturze „Sprawiedliwych zdrajców" byłam wstrząśnięta. Mimo że o rzezi wołyńskiej wiedziałam dość dużo, to żadne książki historyczne nie zastąpią relacji świadków tych wydarzeń. Prawdziwe historie najbardziej wstrząsają czytelnikiem i uwalniają pokłady wielu emocji - od nienawiści, przez współczucie po nadzieję i pobożne życzenia, aby nigdy nic podobnego się nie powtórzyło. Oby już nigdy żadne dziecko nie zastanawiało się, od czego jest lepiej zginąć - od kuli, siekiery, młota czy maczugi. Bo takie przemyślenia miała jedna z bohaterek książki.
Jestem przekonana, że ten reportaż pozostanie we mnie na zawsze i będę do niego wracać. Tej opowieści nie da się po prostu wyrzucić z pamięci i zapomnieć. Wręcz przeciwnie, pamięć o tych wydarzeniach powinna trwać i być przekazywana młodym pokoleniom, aby przestrzec ich i uświadomić, że ludzi nie powinno dzielić się na kategorie w zależności od pochodzenia, grubości portfela i przekonań.


Recenzent: Anna Kaczmar

Jeden z najlepszych polskich reporterów rzuca nowe światło na rzeź wołyńską

Rzeź wołyńska to nie tylko liczby ofiar i polityczne spory, ale przede wszystkim poruszające historie ludzi. Witold Szabłowski rusza na Ukrainę, by odnaleźć ostatnich żyjących świadków tamtych wydarzeń. Jako pierwszy szuka odpowiedzi na pytanie: kim byli Ukraińcy, którzy pomogli wówczas Polakom?

Wrogość między ludźmi tliła się jeszcze przed wojną. Ale gdy latem 1943 roku ukraińscy nacjonaliści zaczęli zabijać dziesiątki tysięcy Polaków, ich ukraińscy sąsiedzi musieli wybierać. Jedni pomagali mordować, a czasem nawet zabijali swoje polskie żony i dzieci. Ale inni ryzykowali życie, chowając Polaków na strychach, w schowkach i stodołach. Co spotkało panią Hermaszewską, gdy z półtorarocznym Mirkiem w ramionach uciekała przed banderowcami? Jakim cudem 10 tysięcy Polaków przetrwało w pospiesznie zbudowanej warowni, z której nie było żadnej ucieczki?

Czy żeby ratować innych, trzeba zdradzić swoich? Co pamięć o ukraińskich sprawiedliwych mówi o naszej tożsamości? Dlaczego w trudnych czasach największym bohaterstwem bywa zachowanie się po ludzku? Sprawiedliwi zdrajcy to próba odpowiedzi na te ciągle aktualne pytania.