Joanna Bator na północy Polski
Joanna Bator - pisarka, autorka powieści Ciemno, prawie noc, za którą otrzymała w 2013 roku Nagrodę Literacką Nike. W 2014 roku wyjechała na Sri Lankę w poszukiwaniu Amerykanki Sandry Valentine. Towarzyszył jej fotograf Adam Golec. Efektem tej wyprawy jest Wyspa łza.
Po spotkaniach w Warszawie, Krakowie i Łodzi Joanna Bator odwiedzi miasta na północy Polski.
We wtorek 3 lutego o godz. 18.00 spotka się z mieszkańcami Gdańska w Bibliotece pod Żółwiem przy ul. Świętego Ducha 111/113.
Następnego dnia, w środę, również o godzinie 18.00, okazję do spotkania będą mieli czytelnicy w Bydgoszczy. Zapraszamy do Biblioteki Głównej na Starym Rynku 24. Bezpłatne wejściówki do odbioru w Wypożyczalni Głównej już od 28 stycznia od godz. 16.00.
W czwartek 5 lutego Joanna Bator będzie gościć w Saloniku Literacko-Artystycznym przy Bibliotece Miejskiej w Inowrocławiu (ul. Kilińskiego 16). Początek spotkania o godz. 18.00. Po bezpłatne wejściówki zapraszamy do Wypożyczalni dla Dorosłych od 29 stycznia.
Gorąco polecamy !
fot. Raphael Zubler
Autorka bestsellerów wraca na Wyspę Łzę od nowa
"Naprawdę można od tego zwariować."
/Karolina Sulej, „Wysokie Obcasy”/
"Są podróże, które nigdy się nie kończą. Mimo iż przeszło się od punktu A do B, jak się planowało, spakowało i rozpakowało się bagaże, pozostaje świadomość, że wędrówka była jeśli nie zupełnie daremna, to jednak pozostawiła dojmujące uczucie niedosytu, niedopowiedzenia, wręcz klęski, jak jedno z tych rozstań, w których zbyt pochopnie zamknęło się za kimś drzwi, czy, co gorsza, zamknięto je za nami. Taka była dla mnie Wyspa Łza."
(fragment)
„A gdyby tekst naprawić jak rozbitą czarkę do herbaty?” Od tego pytania zaczyna się nowa odsłona podróży sprzed kilku lat. Japońska metoda kintsugi, w której używa się żywicy i złota, opisana przez Joannę Bator w powieści Purezento, w Wyspie Łzie od nowa staje się techniką literacką. W nowej wersji tej osobistej opowieści autorka sięga głębiej w rodzinną historię i opowiada, dokąd zaprowadziła ją droga, która wtedy wydawała jej się klęską, a z perspektywy czasu okazała się przemianą: Dziś te dni w szklanym domu koło Gale, kończące wyprawę, gdy już wiedziałam, że pierwszy raz nie zdołam wpasować się w podróż jak dłoń w rękawiczkę i do jej kresu będę cała samą siebie uwierać w tym pięknie, w dźwiękach tropikalnej nocy przecinanej przez buddyjskie śpiewy z pobliskiej świątyni, wydają mi się kluczowe dla Wyspy Łzy. To, co brałam za klęskę było zrzucaniem skóry, metamorfozą, w wyniku której i ta, ja, która tam pojechała śladem Sandry Valentine, znikała bez śladu. (fragment)