Książka, którą trzeba znać!
Józef Czapski (1896-1993) jak nikt z polskich twórców splótł fascynującą biografię własną i świadectwa burzliwej epoki ze sztuką i literaturą, z ich uprawianiem i emocjonalnym przeżywaniem. Znak kontynuuje publikację najważniejszych dzieł człowieka nazywanego „świadkiem XX wieku", autora szczególnie ważnego dla środowiska naszego wydawnictwa.
„Tumult i widma" to trzecia już książka, która ukazuje się po zbiorach „Czytając" i „Patrząc". Jak każda z tych pozycji daje częściowy ogląd na to, jak bogatą osobowością był Czapski.
W rekomendacji do książki Barbara Toruńczyk tak pisze o esejach zawartych w wznowionym właśnie tomie: „Czy pisze o malarstwie, o religii, o uczuciach, o ludziach, czy o historii, dla Czapskiego jest wprost niezbędne rzutowanie tematu na szeroki plan własnego życia duchowego, wkomponowanie go w perspektywę innych przeżyć wewnętrznych". Ten autentyzm i życiowa afirmacja stanowią charakterystyczny znak pisarstwa autora „Na nieludzkiej ziemi".
W pięknym wspomnieniu zamieszczonym na łamach Tygodnika Powszechnego Cezary Michalski, publicysta i poeta związany ze środowiskiem „brulionu" , wspominał, że Czapskiego cechowały „niezrozumiała nadzieja i wybaczenie". Dla młodego poety, jakim był Michalski w momencie spotkania Czapskiego, ta afirmacja życia, sztuki i autentyczna potrzeba zrozumienia drugiego człowieka, które płynęły z lektury esejów, była dość niejednoznaczna w kontekście nieprzeciętnie trudnych doświadczeń życia pisarza. O autentyczności postawy, z którą czytelnik spotyka się w jego pismach, zaświadczył jednak sam autor, a właściwie jego niezwykły charakter: „Kiedy czytałem „Na nieludzkiej ziemi", „Tumult i widma" czy „Patrząc" - pisze Michalski - do mojej młodej, nieco nihilistycznej głowy przychodziły tylko dwie możliwe interpretacje tych dzieł. Że Czapski nie do końca rozumie, co mu się przydarzyło, albo że jest hipokrytą ukrywającym swoją mizantropię pod płaszczem słodkich słów o afirmacji świata i ludzi. Nie podejrzewałem jeszcze, że ta postawa była u niego wyborem (...). Do szczerości tego wyboru przekonały mnie dopiero te wysłuchiwane od Czapskiego całymi godzinami komentarze do fragmentów jego własnych książek. Brzmiące wciąż tym samym jasnym tonem, na który chętnie odpowiedziałoby się bolesnym szyderstwem, gdyby nie to, że był bez cienia wątpliwości autentyczny".
„Tumult i widma" jest w spuściźnie Józefa Czapskiego książką ważną przynajmniej z dwóch powodów: jest wyborem tekstów, które pierwotnie ukazały się w kolejnych numerach paryskiej „Kultury", pisma mającego ogromne znaczenie dla polskiej kultury, emigracji, literatury i polityki. Dość powiedzieć, że autor był najbliższym współpracownikiem Jerzego Giedroycia.
Drugi powód dotyczy wyboru esejów, które złożyły się na książkę. Przede wszystkim jest to zbiór autorski. Spośród ogromnej liczby tekstów, które Józef Czapski publikował na łamach „Kultury", wybrał te, które najlepiej świadczą o rozległości jego horyzontów, a jeszcze lepiej o etycznym i estetycznym podejściu do fenomenów kultury. Wśród tekstów odnajdziemy więc zarówno te mówiące o pisarzach polskich (Norwid, Brzozowski, Lechoń, Haupt), jak i obcych (Błok, Rozanow, Sołżenicyn, Maritain, Malraux). Znalazły się tu wspomnienia z pobytu w Stanach Zjednoczonych, teksty o sztuce i takie, które mają charakter publicystyczny. Wszystkie jednak świadczą o głęboko emocjonalnym i jednocześnie intelektualnie niezwykle dojrzałym podejściu autora do życia i świata.
Do książki załączono bardzo osobisty wstęp Adama Zagajewskiego, wieloletniego przyjaciela i do pewnego stopnia ucznia, autora „Na nieludzkiej ziemi". Nowe wydanie dopełniają rzadko publikowane zdjęcia oraz reprodukcje obrazów J. Czapskiego.